<<.... i mimo wszystko, mimo to, że tak mnie denerwuję, cieszę się, że to właśnie German będzie ojcem mojego dziecka.>>
Ostatnia linijka została wypowiedziana na głos, właśnie przez mojego męża. Zamknęłam szybko pamiętnik i spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Ej! Nie ładnie tak podglądać o czym piszę- zaperzyłam się krzyżując ręce na piersiach.
-Ale skoro pisałaś tam o mnie to mogę- usiadł na łóżku i przyciągnął mnie sobie na kolana.
-W takim razie musiałbyś przeczytać większą połowę jego zawartości-powiedziałam cicho i zaczęłam się śmiać.
-Ooo.. Tak dużo o mnie piszesz? Zgaduję, że same dobre rzeczy-mrugnął do mnie i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
-Um.... Niekoniecznie- powiedziałam robiąc przepraszającą minę.
-O własnym mężu? Wiesz Ty co?-zapytał odgarniając mi włosy za ucho.
-No, ale sam wiesz, że do najłatwiejszych ludzi nie należysz.
-A Ty to masz charakter jak aniołek- powiedział kpiącym głosem, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Nie mówię, że jestem... że mam... No wiem, że ja też mam ciężki charakter więc nie dziw się, że wypisuję o Tobie jakieś nieciekawe rzeczy jeśli mnie zdenerwujesz, bo chyba wolisz to niż miałabym powiedzieć Ci to wszystko w twarz, nie uważasz?
-No w sumie, ale wiesz... Chciałbym wiedzieć o czym myślisz.
-Uwierz, że chyba jednak nie zawsze- wyszeptałam mu cicho do ucha.
-A co chcesz na mnie teraz ponarzekać?-zapytał muskając ustami delikatnie mój policzek.
-Nie. Teraz nie-spojrzałam w jego oczy.
-To dobrze, bo to by przeszkadzało w tym co chcę zrobić.
-A co chcesz zrobić?-zapytałam mrużąc oczy.
-Pocałować cię-wyszeptał stykając się ze mną czołami.
-Więc czemu jeszcze tego nie zrobiłeś?
-Bo zastanawiałem się czy mnie nie pobijesz-uniósł kąciki ust do góry w uśmiechu.
-Bardzo śmieszne-przewróciłam oczami. Ten delikatnie dotknął wargami moich ust. Poczułam jakby przechodził mnie prąd. I tak za każdym razem kiedy mnie całował. Idzie zwariować. Zaplotłam ręce wokół jego szyi i przyciągnęłam go bliżej do siebie.
-Ekhem- usłyszałam chrząkanie od strony drzwi tak jakby przez mgłę. Odsunęłam się na parę milimetrów od Germana i spojrzałam w tamtą stronę.- Nie chciałam wam przeszkadzać, ale przyjechał wuja Simon i no chciał się z Tobą widzieć tato. Czeka w salonie-i wyszła tak szybko jak weszła.
-Ech.. Co jak co, ale ona ma niezwykłe wyczucie czasu- mruknął mój mąż. Pocałował mnie w czoło i posadził na łóżku. Podszedł do drzwi i odwrócił się w moją stronę- postaram się to załatwić w miarę szybko i wracam do ciebie.
-Będę czekała o ile prędzej nie zasnę- zaśmiałam się. Uśmiechnął się lekko i wyszedł zostawiając mnie samą. Siedziałam tak niecałe pięć minut i doszłam do wniosku, że to i tak za dużo. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju kierując się w stronę schodów. Stanęłam na szczycie schodów i oparłam się o barierkę patrząc z góry na salon. German z Simonem siedział na kanapie. Nic nie słyszałam co mnie już trochę zaczynało irytować. Zrezygnowana usiadłam na schodki i oparłam głowę o ścianę. I tak siedziałam, siedziałam, siedziałam aż w końcu chyba zasnęłam.
-Kochanie co Ty tu robisz ?- usłyszałam głos Germana. Ten nie czekając na moją odpowiedź wziął mnie na ręce.
- Siedziałam- powiedziałam zasypanym głosem przecierając oczy.
- Powinnaś chyba powiedzieć, że spałaś- cmoknął mnie w czoło i położył na łóżku.
-Oj no to nie istotny szczegół- mruknęłam wtulając się w jego klatkę. Objął mnie delikatnie zaplatając dłonie na moich plecach.
-A tak szczerze to po co tam poszłaś. ?
- Bo... czego chciał Simon ? - zapytałam nie podnosząc głowy.
-A więc o to chodzi. Słuchaj Angie nie musiałaś podsłuchiwać...
- I tak nic nie słyszałam- mruknęłam.
-. .. przecież jakbyś zapytała to bym Ci powiedział.
- A więc czego chciał?
-Hmmm... jakby Ci to powiedzieć. ... będzie przebywał w tym domu przez jakiś czas.
-Czyli będzie tu mieszkał ?- zapytałam, a w mojej głowie pojawiły się pewne wątpliwości czy aby ta decyzja była mądra
- No tak. Przez jakiś miesiąc może więcej. A co coś nie tak ?- zapytał całując mnie w czoło.
-Nie. Wszystko dobrze- delikatnie uśmiechnęłam się chociaż i tak tego nie widział, bo było ciemno.
- Idź już może lepiej spać i nie zaprzątaj sobie niczym tej ślicznej główki- pocałował mnie delikatnie w policzek.
- Dobranoc- jeszcze bardziej się do niego przytuliłam i nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Obudziłam się następnego dnia, można powiedzieć, że całkowicie wypoczęta. Przeciągnęłam się ziewając. Spojrzałam na połowę Germana z nadzieją, że go tam zastanę, ale jak to się mówi. Nadzieja jest matką głupich. Jednak umiera ostatnia. Nie było go. Na zegarku wybiła właśnie 6:05. Rozumiem, że jest zapracowany, ale mógłby czasem pospać trochę dłużej. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i ubrałam miętowe spodnie i białą bluzkę z rękawem 3/4. Wyjątkowo włosy zaplotłam w warkocza. Zeszłam na dół. Z kuchni dochodziły do mnie śpiewy Olgi. Z gabinetu słychać było przytłumione głosy Ramallo i Germana. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić przez tą godzinę. Wyszłam więc do ogrodu. Usiadłam na huśtawce.
- Też nie możesz spać. ?- przede mną zjawiła się postać Simona.
- Tak jakoś wyszło. Przyzwyczaiłam się już do tego - powiedziałam tak jakby od niechcenia. Usiadł obok mnie.
-Zapowiada się słoneczny dzień- spoglądał to na słońce to na mnie.
- Może masz rację, ale zawsze może się coś zmienić- odsunęłam się jeszcze kawałek od niego.
- Jesteś szczęśliwa z Germanem?- wypalił w końcu.
-Skąd takie pytanie ?
-Tak jakoś. A więc ?
-Tak... Jestem z nim... szczęśliwa.... Nie wiem skąd przyszedł ci do głowy pomysł, że może być inaczej- powiedziałam już lekko zdenerwowana. Wstałam i chciałam odejść, ale Simon mnie zatrzymał.- O coś jeszcze chciałaś się zapytać?- zapytałam zabierając rękę z jego uścisku.
- Co Ty w nim widzisz ?
- Nie rozumiem twoich pytań. Zdawało mi się, że masz dobre kontakty z Germanem, a teraz mam dziwne wrażenie, że próbujesz na siłę mnie do niego zniechęcić- pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Nie o to chodzi. Chcę się tylko dowiedzieć czy aby na pewno on jest dla ciebie odpowiedni.
- A Twoim zdaniem kto jest dla mnie odpowiedni?- patrzyłam na niego spod przymrużonych oczu.
- Tego jeszcze nie wiem- odpowiedział cicho.
-Wybacz Simon, ale mam dość tej rozmowy- spojrzałam na niego jeszcze raz i wróciłam do domu zostawiając go samego.
- Cześć kochanie- kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania zobaczyłam Germana, który się do mnie uśmiechał.
-Cześć- uniosłam kąciki ust do góry. Podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek.- Czemu zawsze musisz tak szybko wstawać? Nie mogę się przy tobie budzić- powiedziałam robiąc smutną minę.
- Angie... wiesz przecież, że muszę pracować- delikatnie dotknął moich włosów.
-Rozumiem- spuściłam głowę.
- Kochanie....- nie dokończył, bo do salonu wparował Simon.
-German ma... oj widzę, że przeszkadzam- zrobił zmieszaną minę.
-Przejdź do gabinetu zaraz z tobą porozmawiam- zrezygnowany cmoknął mnie w czoło i poszedł za swoim kuzynem do pokoju obok. Nic nie przychodziło mi do głowy co mogłabym robić przez ten czas przed śniadaniem. Westchnęłam głęboko. Podeszłam do pianina i przesunęłam dłonią po klawiszach. Zaczęłam grać melodię, a po chwili i śpiewać:
Cómo explicar?
No dejo de pensar en ti,
en nosotros dos...
Cómo escapar?
De una canción
Que hable de tí,
Si eres mi canción.
Puedo vivir como en un cuento,
Si estoy contigo,
Que revive a cada página el Amor...
-Nigdy nie słyszałem jak śpiewasz i szczerze tego żałuję, masz cudowny głos- usłyszałam tuż obok siebie i szybko odwróciłam się w stronę skąd dochodził głos.
-Simon! Wystraszyłeś mnie-powiedziałam wstając od instrumentu.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz-chciał do mnie podejść, ale w tej samej chwili z kuchni wyłoniła się Olga.
-O kochanie już tu jesteś-uśmiechnęła się do mnie- byłabyś taka miła i zawołała wszystkich na śniadanie? Wiem nie powinnaś się przemęczać...
-Olgitko spokojnie, już idę- mrugnęłam do niej. Po pięciu minutach wszyscy siedzieli już przy stole i pałaszowali smakołyki przygotowane przez gosposię. Po śniadaniu Violetta poszła do Studio, German z Ramallo na spotkanie, Olga na zakupy... a ja o zgrozo zostałam w domu sama z Simonem.
-Angie co powiesz na mały spacer?- zapytał próbując odwrócić moją uwagę od czytanej przeze mnie książki. Spojrzałam na niego- Proszęęę... Co Ci szkodzi?-uwierz, że wiele~przeleciało mi przez głowę.
-No dobrze inaczej nie dałbyś mi spokoju-mruknęłam. Wzięłam torebkę i wyszliśmy. Kroki skierowaliśmy do parku gdzie przez parę minut chodziliśmy ścieżkami w zupełnej ciszy. Co mi bardzo odpowiadało.
-Wiesz Twoja osoba od czasu kiedy Cię poznałem strasznie mnie intrygowała- powiedział zerkając na mnie.
-Tak? A to niby dlaczego?
-Bo...W sumie sam nie wiem.... Jesteś taka wyjątkowa w porównaniu do innych kobiet. Nigdy nie spotkałem takiej jak Ty-stanęliśmy przy fontannie.
-Nie uważasz, że to co przed chwilą powiedziałeś jest dość niestosowne?
-Dlaczego?
-Jeszcze się pytasz? Jesteś kuzynem mojego męża jakbyś nie zauważył-powiedziałam odsuwając się od niego, bo z niewiadomych przyczyn znalazł się strasznie blisko.
-A to dlatego nie mogę prawić komplementów kobiecie, która w pełni na nie zasługuje?-pozostawiłam to bez odpowiedzi. On podchodził coraz bliżej. Cofałam się ale w końcu natrafiłam na zimny marmur fontanny. Odgarnął mi włosy za ucho.
-Co Ty chcesz zrobić?-zapytałam cicho próbując go od siebie odsunąć na bezpieczną odległość.
-To co chciałem zrobić już od jakiegoś czasu-powiedział i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Już wiedziałam co za chwilę nastąpi i nie chciałam do tego dopuścić, ale co ja mogłam teraz zrobić? Zamknęłam oczy iiiiii.......
Kabumbumbumbum xd i co będzie dalej dowiecie się najbliższym czasie w kolejnym rozdziale. :P Tak wiem bardzo cieszycie się z tego powodu xD nie zabijajcie, chce jeszcze żyć xd no przynajmniej JESZCZE XD dochodzę do wniosku, że nie powinnam pisać rozdziałów w nocy, bo wtedy nachodzi mnie taka choroba jak głupawka i właśnie widać w tej notce pod rozdziałem jak na mnie działa, a więc nie owijając w bawełnę... Rozdział powinien się pojawić jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego przy dobrych...eee... wiatrach? xd a jak coś nie pójdzie tak jak chciałam to pojawi się w pierwszym tygodniu września. ;) A więc tak. Życzę wam udanych ostatnich dni wakacji :*
//Angeles