-Więc tak Angie, Ty z Germanem zajmiecie ten pokój- powiedział Pablo otwierając jedne z drzwi- A ja z Jackie pokój obok. Dzisiaj nie ma sensu już chyba czegoś organizować, ale możemy rozpalić ognisko. Pasuje wam gdzieś tak o 20 ?
-Pewnie. Idealnie- powiedział German, a kiedy wyszli zwrócił się w moją stronę- co powiesz na mały spacer ?
- Wiesz Tobie nie potrafię odmawiać- chwycił mnie za dłoń i wyszliśmy z domku.
-Wiesz może to nie był taki zły pomysł, żeby z nimi wyjechać.
- Wiesz nigdy nie mówiłam, że to zły pomysł. Ty tak uważałeś. ?
- Trochę się obawiałem, ale jak widać chyba bezpodstawnie. Wiesz strasznie mi się tu podoba. Może się tu przeprowadzimy?
-Zastanowię się jeszcze nad tym- mruknęłam do niego.- Wiesz ostatecznie taki domek nadaje się do właśnie takich wyjazdów weekendowych. Tylko Ty i ja. Kusząca propozycja prawda ?
-Tylko wiesz teraz jest z nami jeszcze Pablo z Jackie.
- Ja mówię o przyszłość- dźgnęłam go w bok, a on zaczął się śmiać.
- Doskonale wiem o co Ci chodzi, ale lubię się z Tobą droczyć.
- Oj zdążyłam to już zauważyć - objął mnie ręką w talii i szliśmy dalej.
- Wracajmy już. Zimno się robi- powiedziałam obejmując się rękoma.
-Oczywiście. Nie chcę, żebyś się rozchorowała- nałożył mi na ramiona swoją bluzkę i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Teraz Ty zmarzniesz....
- Twoja obecność już sama w sobie sprawia, że nie jest mi zimno - wyszeptał do mojego ucha.
-Powiedz to gorączce i katarowi jak przyjdą do Ciebie kiedyś z wizytą.
-Czy Ty zawsze jesteś taka marudna? Twoje zdrowie jest teraz ważniejsze, bo od niego zależy zdrowie dwóch osób.
-Ja nie jestem chora. Jestem tylko w ciąży, a to raczej nie jest śmiertelne. Nie musisz się tak nade mną rozczulać. Naprawdę- powiedziałam łapiąc go za rękę i lekko ściskając.
-Ja jednak i tak będę się o Ciebie troszczył. Nie ważne co będziesz mówiła.
-Kochany jesteś, ale jak mnie czymś zdenerwujesz to z góry przepraszam za to co powiem czy zrobię. Będą mną wtedy kierowały hormony- zaśmiałam się.
-To jak coś zostałem ostrzeżony-podniósł do ust moją dłoń i ją pocałował. Zarumieniłam się. Nigdy czegoś takiego nie robił.
-Wiesz cały czas mnie zadziwiasz-pocałowałam go w policzek kiedy otworzył przede mną drzwi domku. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Złapał mnie w pasie i przełożył przez ramię. Zszokowana dopiero po chwili zaczęłam krzyczeć.
-German postaw mnie na ziemi!-piszczałam śmiejąc się jednocześnie kiedy zaczął się kręcić w kółko.
-A jeśli nie to co mi pani zrobi pani Castillo?-zapytał nie przerywając swojej zabawy.
-Jeszcze nie wiem, ale jak się dowiem to panu powiem, panie Castillo-powiedziałam uderzając go lekko pięściami w plecy, a ten w odpowiedzi na to zachichotał.
-Co Cię tak bawi?-zapytałam kiedy mnie w końcu postawił. Nogi miałam jak z waty.
-Wiesz.... No Ty.
-Ja? Czemu ja?
-Bo słodko się denerwujesz-założył mi włosy za ucho. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
-Czemu ciągle taki nie jesteś?
-Czyli jaki?
-Taki jak teraz. Uśmiechnięty i nie przejmujący się niczym. Żyjący chwilą.
-Bo wiesz muszę mieć w sobie dwie osoby.
-Dwie osoby? Dlaczego?-usiadłam na łóżku, a on zamknął drzwi i przyklęknął przede mną trzymając dłonie na moich kolanach.
-Jedna strona jest oficjalna...
-Dość często ją stosujesz-mruknęłam.
-....a druga...no... taka-wskazał na siebie.
-Wiesz znacznie bardziej podoba mi się ta druga-pochyliłam się i szepnęłam mu to do ucha. W jego oczach zamigotały iskierki i zbliżył się do mnie. Już miał mnie pocałować kiedy do pokoju weszła Jackie.
-Hej gołąbeczki chodźcie na dwór. Pablo jakimś cudem rozpalił ognisko. Jeszcze żyje-mrugnęła do nas i wyszła. Zaśmiałam się i wstałam sięgając po ciepłą bluzkę. Kiedy ją zakładałam poczułam, że się unoszę.
-No German! Tobie się przypadkiem nie nudzi?- zapytałam wiercąc się, próbując zejść na ziemię, ale mocno mnie trzymał. Zirytowana w końcu się poddałam.
-Od razu lepiej nie uważasz?-wyszeptał do mojego ucha.
-Wiesz mimo wszystko na ziemi mi lepiej-warknęłam patrząc na niego spod byka.
-Są jednak tego plusy nie uważasz?
-Niby jakie?
-Takie, że teraz jesteś cała moja.
-Chwilowo,bo ognisko na nas czeka. Postawisz mnie wreszcie?
-Skoro muszę-niechętnie, ale delikatnie postawił mnie na podłodze.
-I mylisz się.
-W związku z czym się mylę?-zapytał patrząc na mnie z góry ze skrzyżowanymi na klatce rękami.
-Jestem cała twoja nie tylko wtedy kiedy trzymasz mnie w ramionach, ale zawsze. Nie wiem czy zapomniałeś, ale jestem Twoją żoną-pocałowałam go w policzek i ruszyłam w stronę drzwi. Chwycił mnie jednak za nadgarstek odwracając do siebie.
-A ja jestem Twoim mężem... Ogłupiałym z miłości do Ciebie-położył dłonie na moich policzkach a następnie złożył na moich ustach pocałunek od którego zakręciło mi się w głowie.
-Miejmy nadzieję, że tak właśnie pozostanie-musnęłam delikatnie jego usta i pociągnęłam za sobą na zewnątrz.
-Już myślałem, że się zgubiliście-powiedział Pablo patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Chyba jeszcze jakiś zmysł orientacji w terenie mam. Jako taki, ale zawsze coś - pstryknęłam go w nos.
- To nie obroniło cię przed zabłądzeniem w lesie - powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Było ciemno - zaperzyłam się. Krzyżując ręce na piersiach.
- Oj nie denerwuj się ja się tylko z tobą droczę- mruknął do mnie i wrócił do przerwanej czynności czyli nabijania pianki na patyk.
-To może ja lepiej będę Cię pilnował. Nie chcemy przecież żebyś się zgubiła- mruknął German zaczynając się śmiać.
-Czy szanowny Pan robi sobie ze mnie żarty. ? - zapytałam pochylając się w jego stronę.
-Z Ciebie? Jakżebym śmiał. Chcę jeszcze trochę pożyć- mrugnął do mnie i złapał mnie za rękę.
-Zakochańce! Świat realny wzywa do żywych-mówiła Jackie śmiejąc się. Klepnęłam ją lekko w ramię.
Po 00:00 wróciliśmy z powrotem do domku, gdzie od razu pozamykaliśmy się w wyznaczonych pokojach. Położyłam się na łóżku i patrzyłam jak German zdejmuje z siebie koszulę. Podniósł na mnie wzrok widocznie rozbawiony.
-Wiem, że strasznie Ci się podobam, ale teraz pożerasz mnie wzrokiem-zaśmiał się, podchodząc do łóżka i pochylając się nade mną.
-Kochanie, a czy to moja wina, że tak na mnie działasz?- pstryknęłam go w nos. Złapał mnie za dłonie unieruchamiając je. Przez jego oczy przebiegł błysk. Jedną ręką nadal mnie trzymał, drugą złapał mnie w talii i podniósł do góry- jeśli nie chcesz żebym zaczęła krzyczeć postaw mnie na ziemi. Co Ty masz z tym noszeniem mnie?-zapytałam chichocząc. Puścił moje dłonie a ja założyłam mu je za szyję. Postawił mnie na ziemi, ale nadal nie wypuszczał mnie z objęć.
-Bo...Po prostu nie chcę Cię nigdy opuszczać-cmoknął mnie w czoło.
-Wiesz, że mieliśmy iść spać?- przytuliłam się do niego.Uniósł mnie lekko nad powierzchnię ziemi i ułożył na łóżku, a sam znalazł się obok mnie.
-To skoro leżymy to już jest jakiś poważny krok w tym kierunku-zaczął rysować ślaczki na moim brzuchu, co mnie łaskotało.
-Co byś zrobił gdybym zrobiła coś złego.?
-Na przykład co takiego?- zapytał patrząc na mnie z zainteresowaniem.
-No nie wiem... No, na przykład jakbym Cię zdradziła?
-A to zrobiłaś?-uniósł brwi do góry, przyglądając mi się uważnie.
-Nie Germanie. Chcę po prostu wiedzieć- zanurzyłam swoje palce w jego włosach.
-Hm... Co bym zrobił... Chyba po pierwsze jakbym się o tym dowiedział byłbym rozczarowany i strasznie zły... Po drugie odnalazłbym tego...ekhem....kogoś i zrobiłbym najpewniej coś takiego, żeby uświadomił sobie, że ma się trzymać od Ciebie z daleka.
-A skąd pewność, że ten ktoś byłby na tyle rozumny żeby wszystko zrozumieć?
-Kiedy chcę potrafię być bardzo przekonujący-mrugnął do mnie. Zaczęłam się śmiać.
-Wiesz.... Gdyby w Twoim życiu pojawiła się jakaś bliższa koleżanka miałabym ochotę wyrwać jej wszystkie włosy z głowy.
-Hm... To nawet koleżanek nie mogę mieć?-zapytał patrząc na mnie widocznie rozbawiany.
-Możesz, ale wiesz niektóre są bardziej sympatyczne od innych więc uważaj-przytuliłam się do niego.
-Wiesz, że Cię kocham, prawda?-wyszeptał w moje włosy.
-Wiem-westchnęłam-też Cię kocham-uniosłam głowę do góry i musnęłam delikatnie jego usta.
-Proszę, nie opuszczaj mnie-przytulił mnie bardziej do siebie.
-Nie zamierzam-patrzyłam się prosto w jego oczy.
-Nigdy?
-Nigdy. Zawsze przy Tobie będę. Jak nie w taki sposób to w inny-pocałował mnie w czoło. Myślę, że mam szczęście będąc z nim. Jednak ten mężczyzna, potrafi być bardzo zmienny. Zadziwia mnie. Kocham Go. Nie chcę Go stracić, ale życie potrafi pisać różne scenariusze. Jestem bardzo ciekawa co czeka nas w przyszłości. Zamknęłam oczy i zaczęłam opadać w krainę snów i marzeń.
O Matko! Ja żyję :o Jest rozdział! :D Nie mam ostatnio chyba coś weny :/ ale coś udało się napisać. ^^ Moja szkoła mnie denerwuje =( Mam nadzieję, że nexta uda mi się szybciej napisać. Przynajmniej się postaram. Niedługo będę miała ferie więc może wtedy, ale pewności nie mam. Zależnie od pory czytania życzę albo słodkich snów albo miłego dnia ;) Pozdrowienia od żyjącej jeszcze Kamili :*
//Angeles
Rozdział cudny szkoda, że tak dłgo kazałaś na niego czekać. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
Usuńwiem przepraszam postaram się następny dodać prędzej ;)
o ..., jednak żyjesz :DDD, jak miło, hmmmm wizja Germana i Angie samych w domku ciekawie się prezentuję xD, ciekawe co by było gdyby Jackie nie weszła im do pokoju , pewnie nigdy się nie dowiem 0_o, boski rozdział czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŻyję :D
UsuńPrawdopodobnie byłoby wtedy beso, ale po mnie można się wszystkiego spodziewać ;)
Dziękuję :*
Świetny rozdział !! :)
OdpowiedzUsuńXapraszam również do mnie ;)
http://life-angeles-germangie.blogspot.com/?m=1
dopiero teraz zaczęłam czytać twojego bloga. jest świetny. serio. dodawaj szybko nexta.
OdpowiedzUsuńpapa :**