niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 59

.....i odsunęłam go od siebie w bok. On zachwiał się i wpadł do fontanny. Na początku zdziwiona patrzyłam się w miejsce gdzie zniknął pod wodą. Jednak kiedy pojawił się z powrotem na powierzchni zaczęłam się śmiać.
-Ale musisz przyznać, że sam to zacząłeś-powiedziałam podając mu rękę kiedy stał już na murku.
-No, ale nigdy nie pomyślałbym o tym, że to skończy się moją kąpielą w fontannie-mruknął przeczesując mokre włosy ręką.
-W to nie wątpię. Wiesz może lepiej wrócimy już do domu żebyś się nie przeziębił i może lepiej dla nas obojga uznajmy, że tej sytuacji nie było-po 20 minutach byliśmy w willi gdzie się rozdzieliliśmy. On poszedł wziąść prysznic. Myślałam, że na dzisiaj ma już dość wody, ale cóż. Ja za to weszłam do pokoju mojego i Germana. Wyszłam na balkon. Wiatr rozwiewał moje włosy, a słońce grzało twarz. Taka pogoda była idealna jak dla mnie. Wróciłam do pomieszczenia. W kieszeni poczułam wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Pablo.
-Cześć-powiedziałam kiedy odebrałam.
-Witaj Angie-usłyszałam rozbawiony głos mojego przyjaciela-Masz może jakieś plany na weekend?
-Zależy o co chodzi.
-Bo wiesz tak sobie pomyślałem... Co byś powiedziała na taki mały wypad za miasto?
-Eee.. Wiesz Pablo, że strasznie Cię lubię, ale, że niby tylko nasza dwójka miałaby jechać?
-Co? Nie, nie Angie. Źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że Ty i German, ja i Jackie... No wiesz taki wypad dorosłych za miasto..
-Aaa.. To już lepiej brzmi- powiedziałam z uśmiechem- porozmawiam na ten temat z Germanem jak wróci do domu i dam Ci znać. Czeeeeść-rozłączyłam się i wyszłam z pokoju. Z łazienki właśnie wychodził Simon. Kiedy wymieniłam się z nim spojrzeniem, wybuchłam śmiechem.
-No dobra nie wiem o co chodzi. Przepraszam za tamtą sytuacje, Możesz już przestać się śmiać?-zapytał a na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
-Wybacz, ale to mnie śmieszy chociaż nie powinno-uspokoiłam się-uznajmy, że to w ogóle nie miało miejsca tak będzie lepiej, a German nie będzie chciał Cię zabić. Ale postawmy sprawę jasno takie coś ma się nigdy więcej nie powtórzyć. Kocham Germana. Nie chcę żebyś zrobił coś co potem może zaszkodzić nam obojgu, bo ostatecznie jakby nie patrzeć jesteśmy rodziną.
-Ja to wszystko rozumiem jednak zawsze mogę mieć jakąś nadzieję nawet najmniejszą.
-Nie. Simon nie komplikuj tego wszystkiego. Nie ma takiej możliwości, że jak i ty kiedyś moglibyśmy być razem.
-Niby czemu? Przecież zawsze może się coś zdarzyć i możesz się rozstać z Germanem i co wtedy.
-Będę z nim związana przez całe życie nawet jeśli by stało się tak jak mówisz.
-Niby czemu? Co Cię by przy nim trzymało?-zapytał robiąc kilka kroków w moją stronę.
-Jestem z nim w ciąży. Będziemy mieli dziecko-odważnie patrzyłam się prosto w jego oczy.
-Że co? Ty w ciąży ? Z nim? Nie sądziłem, że to zdarzy się tak sziybko-uderzył pięścią w ścianę.
-O co Ci chodzi? Nigdy Ci przecież niczego nie obiecywałam.
-Nie chciałem żeby to tak wyszło.. No, bo Ty strasznie mi się spodobałaś. Od naszego pierwszego spotkania. Tak bardzo chciałem żebyś dała mi szanse i kopnęła mojego kuzyna w cztery litery.
-Wiesz, że to nierealne ?
-Mam tego świadomość, ale jak się jest w takim stanie w jakim ja teraz jestem nie myśli się racjonalnie.
-Proszę Cię spróbuj o mnie zapomnieć, bo to nie ma najmniejszego sensu. Będziesz tylko się męczył, bo ja nie zostawię Germana.
-Wiem, wiem. Nie mów mu o tym wszystkim dobrze?
-Niech to zostanie między nami-usłyszałam trzaśnięcie wejściowych drzwi- chyba wrócił. Dobra, do zobaczenia później-pomachałam mu i zeszłam na dół po schodach. Zobaczyłam jak znika w swoim gabinecie więc poszłam tam.
-A Ty co dzisiaj taki zdenerwowany?-zapytałam opierając się o framugę drzwi i skupiając wzrok na jego plecach dopóki nie odwrócił się w moją stronę.
-Powiesz mi co robiłaś w parku z moim kuzynem?-zacisnął dłonie na krańcach biurka.
-Ja... Byłam się z nim przejść.
-Przejść? PRZEJŚĆ? Matko Angie skoro tak mają wyglądać wszystkie Twoje spacery to ja nie wiem czy w ogóle powinnaś wychodzić z domu.
-O co Ci właściwie chodzi?- zapytałam unosząc brwi i gestykulując dłońmi.
-Całowałaś się z Simonem!-krzyknął rzucając jakąś książką w ścianę.
-Nie całowałam się z nim!- odkrzyknęłam.
-Przecież widziałem!
-Czy Ty mnie śledzisz?-zapytałam zszokowana.
-Miałem spotkanie niedaleko parku i akurat jak przejeżdżałem zobaczyłem was.
-Jakbyś widział wszystko to byś wiedział, że do niczego nie doszło-oparłam się o ścianę, bo zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Przecież wiem co widziałem. Nie wciskaj mi teraz tych kłamstw.
-Czy Ty naprawdę uważasz, że mogłabym Cię okłamać w takiej sprawie?-przyłożyłam dłonie do ściany i próbowałam się nimi przytrzymać.
-Po prostu nie chcesz mi powiedzieć prawdy-pochylił głowę i spojrzał w stronę okna.
-Kiedy o to chodzi, że mówię Ci prawdę-słyszałam jak w moich żyłach pulsuje krew, a przed oczami obraz zaczął mi się rozmazywać. Zamrugałam szybko oczami żeby wyostrzyć wzrok.
-Mam Ci niby teraz uwierzyć? Kiedy wiem jaki jest Simon. On zawsze chce dopiąć tego co sobie postawił za cel. A wiem, że mu się podobasz. To widać.
-Nie dobrze mi- powiedziałam i osunęłam się po ścianie.
-Angie co się dzieje?- podbiegł do mnie.
-Słabo mi-wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu gdzie położył na kanapie. Przyniósł mi szybko szklankę wody i pomógł mi wypić parę łyków. Oddychałam głęboko. Przymknęłam oczy. Wszystko wróciło do normy po paru minutach.
-Już dobrze? Przepraszam nie chciałem Cię zdenerwować, ale wiem jaki on jest i myślałem, że naprawdę między wami do czegoś doszło.
-Mówię Ci jak było. Do niczego nie doszło, ale Simon chciał się wykąpać w fontannie.
- Dobrowolnie ?
- Ja mu trochę w tym pomogłam - zaśmiał się.
-Nie powinienem tak od razu na ciebie naskakiwać. Zwłaszcza, że jesteś w ciąży i nie powinnaś się denerwować.
- Już spokojnie. Przecież to nie choroba- uniosłam kąciki ust do góry i usiadłam na kanapie. German asekurował mnie żebym nie spadła. Spojrzałam na niego zirytowana.
-Jeszcze raz tak strasznie cię przepraszam. Przeze mnie mogłaś wylądować nawet w szpitalu.
-German nie dramatyzuj. Ja nadal żyję-powiedziałam głaszcząc jego policzek. Uśmiechnął się delikatnie.
-Nigdy do niczego nie dojdzie między tobą a Simonem prawda?-zapytał siadając obok mnie i biorąc w dłonie moją dłoń.
-Przecież dobrze wiesz, że to właśnie ciebie kocham-odpowiedziałam patrząc się w jego oczy.
-Ale zawsze może wyniknąć jakaś sytuacja, w której możesz działać pod wpływem emocji i nawet nieświadomie pozwolić na no nie wiem jakąś formę... no pocałunek.
-German za kogo Ty mnie masz? Jeśli na przykład pokłóciłabym się z tobą to przecież od razu nie pobiegnę do Simona i nie rzucę mu się w ramiona.
-Powiedziałaś, że od razu nie. Więc po jakimś czasie tak?
-Nie łap mnie za słówka kochanie, bo żadne z nas na tym dobrze nie wyjdzie- cmoknęłam go w policzek.-A właśnie mam do Ciebie pewną sprawę.
-Jaką? Chyba nie zmieniłaś zdania?
-Nieee-zaśmiałam się- chodzi o to, że Pablo zaproponował mi wyjazd za miasto....
-ŻE CO? Nie nigdzie z nim sama nie jedziesz-powiedział krzyżując ręce na klatce.
-Nie dałeś mi dokończyć a już się obrażasz. Chodziło mi o to, żebyś Ty pojechał ze mną a on ze swoją dziewczyną. Jak on to ujął, że ma to być tylko taki mały wypad dorosłych za miasto.
-A to już lepiej. To ma być w ten weekend.?
-No tak.
-Nie mam nic w planach więc czemu nie.
-To później do niego zadzwonię- uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy.
-Angie-odwróciłam się w jego stronę.
-Tak?
-Kocham Cię-odpowiedział patrząc na mnie czule. Uśmiechnęłam się do niego.
-Wiem o tym. Ja Ciebie też-podszedł do mnie obejmując mnie. Pocałował moje czoło na co zaczęłam się śmiać. Delikatnie dotknął mojego brzucha. Spojrzałam na jego dłoń a potem uniosłam wzrok na jego twarz. W jego oczach tliły się iskierki.
-Niedługo będziemy już we czwórkę-powiedział opierając swoje czoło o moje.
-Ale muszę coś jeszcze przed tym wiedzieć.
-Co takiego?
-Czy będziesz przy mnie? Boję się, że sama nie dam sobie sama rady.
-A czy ktoś powiedział, że masz się sama z tym wszystkim uporać? Zawsze możesz na mnie liczyć i to się nie zmieni,bo za Tobą szleję i coś czuję, że to się nie zmieni- musnął delikatnie moje wargi. Widziałam jedno. Nie poradziłabym sobie bez niego, bo zdążyłam się już do niego przywiązać. I to strasznie mocno,

Przepraszam, że tak późno, że dopiero teraz dodaje ten rozdział, ale ta nowa szkoła już mnie wykańcza. Tyle zajęć, tyle nauki. Masakra. Postaram się pisać w jakiś mniejszych odstępach czasowych. Kiedy znajdę czas. Dzięki za to, że czytacie te moje posty ;) Powodzenia w school :) I nie zabijajcie mnie jeszcze :D

//Angeles