Angie,
mam nadzieję, że nie masz jeszcze za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Mam dla Ciebie pewną niespodziankę. Jak wstaniesz-zadzwoń.
Całusy,
Twój German.
Oj Germanku, Germanku co tym razem wymyśliłeś? Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam telefon. Wybrałam jego numer. Długo nie kazał czekać, odebrał prawie natychmiast.
-Cześć kochanie-usłyszałam jego głos w słuchawce.
-Cześć..Co tym razem wymyśliłeś?-zapytałam. Z niewiadomych powodów zachciało mi się śmiać.
-To chyba miała być niespodzianka-wyczuwałam, że się uśmiechał.
-Hm... No dobra. To po co miałam zadzwonić?
-Po to, żebym mógł Ci powiedzieć żebyś wyjrzała przez okno.
-Ale po co?-zapytałam odsuwając zasłony.
-Pierwsza część niespodzianki-spojrzałam na podwórko gdzie z płatków róż leżało ułożone serce.
-German... Zwariowałeś?-zapytałam zarumieniona.
-Zwariowałem, a Ty chyba dawno nie patrzyłaś w kalendarz-zaśmiał się.
-Co?
-Nie ważne. Przyjdę po Ciebie za jakąś godzinkę. Kocham Cię.
-Też Cię kocham-westchnęłam i się rozłączyłam. Odłożyłam telefon. Dawno nie patrzyłam w kalendarz? O co mu chodzi? Już miałam otworzyć odpowiednią aplikacje w telefonie kiedy to do mojego pokoju wparował Pablo.
-Cześć Angie. Chodź na śniadanie-powiedział z uśmiechem.
-Cześć. Już idę- odwzajemniłam uśmiech, odłożyłam telefon na stolik i poszłam za nim.
-Co powiesz na to żebyśmy się gdzieś przeszli po śniadaniu?-zapytał stawiając przede mną kubek z parującą herbatą.
-W sumie czemu nie, a gdzie byśmy poszli? I tak w ogóle to gdzie Jackie?-zapytałam upijając łyk gorącego napoju.
-Jackie pojechała na zakupy. Kawałek w stronę jeziora, taki krótki spacer.
-Nie mam nic przeciwko-uśmiechnęłam się. Dokończyliśmy śniadanie i wyszliśmy z domku.
-Jak się czujesz?- zapytał żeby zacząć rozmowę. Wiedziałam, że chodzi mu tu o dziecko.
-Nie najgorzej. Tylko mam czasami takie dziwne uczucie w związku z tym, że jestem w ciąży. Dziwne, ale przyjemne. Jak układa Ci się z Jackie ?
-Jak narazie wszystko jet między nami w najlepszym porządku.
-To powinieneś się cieszyć- szturchnęłam go ramieniem w bok.
-Cieszę się. Nie widzisz?- uśmiechnął się, ale zaraz na nowo przybrał zamyśloną minę- Tylko trochę obawiam się przyszłości. Wiem, że ją kocham, ale nie jestem pewny czy chcę być z nią do końca życia.
-Jeśli masz jakieś wątpliwości to albo możesz je rozwiać dochodząc do wniosku, że jest ona wspaniałą kobietą i nie możesz bez niej żyć albo zapomnieć o tym wszystkim co między wami było i odejść.
-Co byś zrobiła na moim miejscu?- zapytał kiedy stanęliśmy w połowie drogi do jeziora.
-Nie jestem Tobą, Pablo. Sam musisz podjąć decyzje, która Twoim zdaniem będzie najlepsza.
-Masz rację. Jednak to nie zmienia faktu, że w głowie mam mętlik.
-Daj sobie w końcu szansę żeby być szczęśliwym. Kto jak kto, ale Ty na to zasługujesz- chwyciłam go za dłonie. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przy mnie jesteś.
-Byłam i będę Pablito. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz- wytknęłam mu języki i ruszyliśmy w drogę powrotną.
-A kto powiedział, że chcę się Ciebie pozbywać?
-Wieszzz... Doskonale zdaję sobie sprawę, że czasami potrafię być bardzo irytująca, denerwująca i nieznośna- zaczęłam się śmiać.
-Nie masz przecież samych wad. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
-A Ty jesteś wspaniałym przyjacielem. Co by się nie działo to zawsze mogę na Ciebie liczyć.
-I to się nie zmieni- objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
-O!Tu jesteście. Nigdzie nie mogłam was znaleźć- powiedziała Jackie wychodząc nam naprzeciw.
-Byliśmy na spacerze- powiedziałam odsuwając się od Pabla- co tam kupiłaś?- zapytałam uśmiechając się do niej.
-Parę drobiazgów- przytuliła się do Pabla.
-To ja wam nie przeszkadzam- posłałam oczko przyjacielowi i zniknęłam w swoim pokoju. To teraz pozostało mi poukładać wszystko w głowie. Pierwsza sprawa do rozwiązania to ta jaki mamy dzisiaj dzień. Nie zdążyłam sprawdzić, bo do pomieszczenia znowu ktoś wszedł. Tym razem był to German.
-Chyba muszę się z tym pogodzić, że wszyscy będą mi w tym przeszkadzać- mruknęłam odrzucając telefon na łóżko.
-W czym Ci przeszkodziłem?- zapytał z uśmiechem zamykając drzwi.
-W studiowaniu kalendarza. Możesz mi powiedzieć, który dzisiaj jest?
-Nie bardzo- podszedł do mnie. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Uniosłam wysoko brwi.
-Dlaczego?
-Bo byś domyśliła się czego dotyczy moja niespodzianka.
-Jesteś okropny-powiedziała uderzając go lekko w ramię na co on tylko się zaśmiał.
-Doskonale o tym wiem. Gotowa do wyjścia?
-Pewnie- wziął torbę. W kuchni powiedział coś naszym towarzyszą i wyszliśmy. Podeszliśmy do samochodu.
-Teraz zawiążę Ci oczy- powiedział na co jęknęłam. Nie lubiłam ciemności.
-Ale po co?- z grymasem patrzyłam na błękitny materiał.
-Nie marudź już tak- przewrócił oczami. Stanął za mną i zawiązał opaskę. Nic nie widziałam. Musnął delikatnie moje usta i pomógł mi usiąść. Zapiął mi pas i zajął swoje miejsce.
-Dobra. Gdzie jedziemy?- zapytałam po jakimś czasie.
-Już prawie jesteśmy na miejscu-odpowiedział. Był czymś widocznie rozbawiony. Westchnęłam. Po jakiś pięciu minutach poczułam, że samochód stanął.
-Jesteśmy na miejscu- poinformował mnie. Przewróciłam oczami, chociaż doskonale wiedziałam, że on tego nie widział. Wysiadł i otworzył mi drzwi. Chwycił moje dłonie pomagając mi wstać.
-Możesz zdjąć mi już to z oczu?- zapytałam unosząc ręce ku głowie, ale znowu je złapał.
-A gdzie ta cierpliwość?
-Zginęła śmiercią naturalną- uniosłam kąciki ust do góry.
-Już, już- dusił w sobie śmiech. Odwrócił mnie w jakąś stronę i rozwiązał materiał. Kiedy opadł z moich oczu pierwsze co zobaczyłam to oślepiające światło, a zaraz potem mnóstwo ludzi.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ANGIE!- krzyknęli razem. Poczułam się zdezorientowana. Zapomniałam o własnych urodzinach. Uśmiechnęłam się szeroko. Poczułam, że czyjeś ręce oplatają mnie w tali od tyłu. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Germana.
-Wszystkiego najlepszego kochanie-powiedział z iskierkami w oczach. Pocałował go.-Prezent ode mnie dostaniesz w domu- na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech- a teraz idź do nich- wskazał głową na pokaźny tłum gości- to twoja impreza- popchnął mnie lekko do przodu.
-Dziękuję- posłałam mu całuska. Po chwili otoczyli mnie wszyscy, którzy znajdowali się na tej łące. Z jednej strony nie miałam czym oddychać a z drugiej byłam po prostu szczęśliwa.
Matko!Ja jednak żyję :O Jednak to nie potrwa długo chyba, że mnie oszczędzicie xd Ostatni post był baaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo dawno temu.... Coś ostatnio WENAAAA mi chyba nie dopisuje xd Życzę wszystkim udanych wakacji :* Postaram się dodać kolejny post jeszcze w tym roku xd
//Angeles