niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 49

-To najpierw wybieramy sukienkę dla Ciebie- powiedziałam ciągnąc ją w stronę jednego ze sklepów.- Co myślisz o tej sukience?-zapytałam pokazując jej pomarańczowo-żółtą sukienkę.
-Angie naprawdę chcesz, żebym wyglądała jak landrynka?-zapytała robiąc minę jakby miała zwymiotować.
-A ta?-pokazałam jej biało-błękitną sukienkę na ramiączkach.
-Bez urazy Angie, ale może sama poszukam sobie sukienki.-mrugnęłam do mnie i zaszyła się w sklepie. Podeszłam do jakiegoś stojaka i zaczęłam przeglądać wiszące na nim sukienki.
-Co powiesz o tej?-zapytała podtykając mi pod nos błękitną sukienkę na ramiączkach.
-Śliczna jest. Przymierz ją.-powiedziałam oddając ją jej z uśmiechem. Naturalnie... kupiłyśmy ją.
-A więc panno Angeles. Przyszła kolej na Ciebie- powiedziała z uśmiechem zaprowadzając mnie do salonu sukni ślubnych. Od razu po wejściu uderzyła w moje oczy górujący tutaj kolor bieli. Na pierwszy rzut oka wszystkie sukienki wyglądały tak samo. Podeszła do nas sprzedawczyni.
-W czymś mogę panią pomóc?-zapytała z szerokim nienaturalnym uśmiechem.
-Tak.. Ma pani jakieś bajeczne sukienki?-zapytała Violetta z błyskiem w oczach.-Na tą panią obok.-wskazała na mnie. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem.
-Wydaje mi się, że mam dla pani kilka propozycji. Proszę przejść do przymierzalni. Zaraz pani przyniosę.-powiedziała znikając we wnętrzu sklepu. Z cichym westchnięciem ruszyłam w stronę przymierzalni. Spojrzałam na siebie w lustrze. Jak ja będę wyglądała w sukni ślubnej? Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Sprzedawczyni podała mi całą masę sukienek. Czas znaleźć numer do psychiatryka. Pomyślałam i zdjęłam pierwszą z wieszaka. Kiedy tylko ją nałożyłam wiedziałam, że to był błąd. Za dużo falbanek, wszystko w wersji mega. Mnie w niej prawie nie było widać.
-Bez urazy Angie, ale to chyba nie Twój styl-powiedziała Violetta patrząc na mnie zza kotary.
-Miło, że ktoś uważa tak samo.-powiedziałam. Nałożyłam kolejną. W sumie była całkiem niezła. Kupiłabym ją gdybym w ostatniej chwili nie zauważyła jakiejś plamy na dole sukienki. Myślałam, że już nic dzisiaj nie znajdę, a jednak.. Ostatnia sukienka okazała się strzałem w dziesiątkę.
-Łał Angie ona jest boska- wypiszczała zachwycona nastolatka. Uśmiechnęłam się do niej. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze.
-Bierzemy-powiedziałam i poszłam się przebrać. Przy kasie zapłaciłam więcej niż się tego spodziewałam. Wyszłyśmy ze sklepu z całym zestawem mojego ślubnego wyposażenia. Oprócz butów. Tak więc poszłyśmy do sklepu obuwniczego. Moja siostrzenica wybrała kremowe buty na małym korku. Mnie namówiła na białe szpilki na ogromnym obcasie.
-Jak się przez Ciebie wywalę to mnie popamiętasz-powiedziałam cicho kiedy stałyśmy przy kasie.
-Oj... Zaryzykuję.-powiedziała zaczynając się śmiać.-Jak się czujesz z tą świadomością, że niedługo, bo już za cztery dni będziesz mężatką?-zapytała Violetta kiedy szłyśmy w stronę domu.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-No gdybym nie chciała o bym chyba nie pytała.
-Bo widzisz... Boję się, że się zbłaźnię.
-Czemu?
-Widziałaś buty jakie kupiłam? Jeżeli się w nich nie wywrócę o będzie cud.
-Oj nie przesadzaj... Tata będzie Cię trzymał.-powiedziała wytykając mi język.
-No może później.... Ale w kościele mogę się wywrócić jak będę szła do ołtarza. Będę wtedy na widoku. Wszyscy będą się na mnie patrzeć. To będzie katastrofa...
-Angie, Angie, Angie... Tata Cię złapie...
-Co Ty masz z tym tatą?-zapytałam zirytowana patrząc na nią.
-No co? Kocha Cię to by Cię złapał. To by było takie romantyczne.
-To może niech jeszcze zacznie padać w tym kościele?
-Czemu nie? Pocałunek w deszczu...
-A kto tu mówił o całowaniu?
-No nie mów, że się z nim nie całowałaś.
-A kto powiedział, że nie? Ale czuję się dość niekomfortowo rozmawiając z Tobą na takie tematy.
-Oj nie przesadzaj Angie... Tata dobrze całuje?-zapytała nie zważając na pojawiające się na moich policzkach rumieńce.
-Idealnie.-powiedziałam całą czerwona.
-Haha... A gdzie jedziecie na miesiąc poślubny?-zapytała otwierając drzwi willi.
-Nie mam pojęcia.
-To jeszcze tego nie wiesz?
-Tak jakoś wyszło-powiedziałam odkładając torby na sofę.-Idziesz ze mną do taty?-zapytałam patrząc na nią.
-Pewnie, ale tylko na chwilę, bo umówiłam się z Leonem.. Wiesz czasami Ci zazdroszczę tego, że tata tak Cię kocha.-powiedziała kiedy szłyśmy w stronę szpitala.
-Ale przecież Leon Cię kocha czemu tak mówisz?
-Bo Leon.... Leon... z nim wszystko jest skomplikowane..
-A myślisz, że z Twoim tatą zawsze jest tak kolorowo?
-A nie?
-Violu, Violu... Życie nigdy nie jest takie jakbyśmy tego chciały. Chociaż kocham Twojego tatę, czasami mam go szczerze dość.-nastolatka zaczęła się śmiać.
-Ale wiesz Angie.. Powiem Ci coś bardzo ważnego...-powiedziała przysuwając się do mnie bliżej.-Bardzo się cieszę, że będziesz z tatą, że będę miała prawdziwą rodzinę i, że... Jesteś dla mnie jak mama... Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym i Ciebie stracić...-powiedziała spuszczając głowę. Objęłam ją ramieniem przytulając do siebie.
-Nie martw się Violu... Zawszę będę przy Tobie... Nawet wtedy kiedy będziesz miała mnie już dość... Moja mała siostrzenico-córeczko.- cmoknęłam ją w czoło, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do chłodnego holu. Weszłyśmy do sali, w której leżał German.
-TATA!-krzyknęła Violetta przytulając się do niego. Patrzyłam na nich z uśmiechem. Usiadłam na brzegu łóżka. Violetta opuściła nas po 30 minutach. Zostaliśmy sami.
-A więc sukienkę masz już kupioną?
-Z wielkim trudem, ale tak.- powiedziałam przesuwając się lekko w jego stronę.
-A ja jeszcze nie mam garnituru.
-Oj no nie trzeba było wylądować w szpitalu. Wszystko już byś miał.-powiedziałam z uśmiechem.
-Jutro wychodzę.
-A zdążysz to wszystko załatwić w dwa dni?-zapytałam patrząc na niego niepewnie.
-Jak nie zdążę to przyjdę w samych bokserkach na ślub i tyle.-powiedział z uśmiechem.
-Wiesz... Zrobiłbyś chyba nie małe widowisko... Ale ten Twój strój.. No uznajmy, że byłbyś oryginalny.
-Ale podobałbym Ci się-powiedział z urzekającym uśmiechem.
-Teraz też mi się podobasz-powiedział z delikatnym różem na policzkach.
-Pójdziesz jutro ze mną na zakupy? Ja jakoś sam się do tego nie nadaję.-powiedział kręcąc zrezygnowany głową.
-Jasne.-powiedziałam-Jutro po tym jak Cię wypiszą możemy iść do centrum i kupimy Ci garniur.
-Wiesz właśnie sobie przypomniałem o jeszcze jednym ważnym szczególe.
-Jakim?
-Chyba żaden ślub nie obędzie się bez obrączek-powiedział mrugając do mnie.
-Też prawda...Kompletnie mi z głowy wyleciało. Wiesz... Przez ten ślub o wszystkim zapominam... Nie zdziwiłabym się jakbym w dniu ślubu zapomniała o założeniu sukienki, albo o wstaniu o odpowiedniej godzinie-powiedziałam wywracając oczami.Położyłam się obok niego i ułożyłam swoją głowę na jego klatce.
-Nie będzie tak źle... Jak coś to Cię obudzę-cmoknął mnie w czubek głowy-Wiesz Angie... Jestem pewien, że wszystko będzie w porządku.
-Boję się-wyszeptałam cicho. German uniósł moją głowę do góry tak, że teraz patrzyłam prosto w jego oczy.
-Spójrz na mnie kochanie... Nigdy bym Cię nie skrzywdził. Zawsze będę przy Tobie. Wszystko będzie dobrze. Uwierz w nas. Nie martw się. Jakoś to przetrwamy. Ja też się stresuję. Nie wiem dlaczego, ale jest to dość niespotykane. Może to dlatego,że tak bardzo mi na Tobie zależy Angie-patrzyłam na niego szklistymi oczami.
-Wiesz German.. Ja...Kocham Cie-powiedziałam unosząc delikatnie głowę do góry.
-Ale wiesz... Nie tak bardzo jak ja Ciebie Angeles-powiedział pochylając się delikatnie nademną. Zetknęliśmy się nosami. Uśmiechnęłam się widząc iskierki w jego oczach. Pokonał dzielące nas kilka milimetrów i złączył nasze usta w pocałunku.
-Ekhem..-usłyszeliśmy ciche chrząknięcie. Speszona oderwałam się od niego i spojrzałam w stronę drzwi. Stała w nich pielęgniarka.- Przepraszam, że przeszkadzam, ale pan-spojrzała znacząco na Germana-musi wziąść lekarstwa-przygryzłam dolną wargę.
-To ja może pójdę..-powiedziałam z zarumienionymi policzkami. Zabrałam torebkę z łóżka. Cmoknęłam Germana w policzek i ruszyłam w stronę drzwi.Wyminęłam pielęgniarkę i wyszłam na korytaż.
-Ładną ma pan żonę-powiedziała chyba ta kobieta.
-Prawda?-głos Germana brzmiał dość wyraźnie.Ech.. Ślub dopiero za trzy dni, a on już uważa mnie za swoją żonę. Nie wiem czemu, ale na tą myśl na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ruszyłam w drogę powrotną. Przechodziłam właśnie przez park kiedy zauważyłam niedaleko swojego przyjaciela.
-PABLO!-krzyknęłam machając do niego. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
-Angie. Jak idą przygotowania do ślubu?-zapytał przytulając mnie.
-Wyśmienicie. Jutro idę jeszcze z Germanem na zakupy.
-A czemu nie możecie tego dzisiaj załatwić?
-Bo tak jakoś wyszło,że German jest w szpitalu.
-O, a co mu się stało?-zapytał a przez jego twarz przeleciał wyraz tak jakby satysfakcji.
-Miał bliższe spotkanie z Dallasem, pamiętasz go?
-To ten Twój ex, z którym potem się zaprzyjaźniłaś, ale nie chciałaś już z nim być?
-Tak, dokładnie ten sam.
-A co on tutaj robił? On nie mieszkał czasem w Madrycie?
-Przyjechał i koniecznie chciał ze mną być.
-A Ty co na to?
-No skoro nadal planujemy z Germanem ślub to chyba mu się to nie udało, prawda?
-No ogólnie rzecz biorąc tak. Wiesz czasami naprawdę mnie zadziwiasz Angie-powiedział z uśmiechem, przytulając mnie.
*Następnego dnia*
Poszłam do szpitala. Dzisiaj German miał zostać wypisany. Z uśmiechem na twarzy weszłam do jego sali, ale go nie zastałam. Zniknął mój dobry humor. Gdzie on był? Na moich biodrach znalazły się czyjeś dłonie. Wystraszona odwróciłam się i wpadłam prosto w ramiona mojego narzeczonego.
-Gdzie Ty byłeś?-zapytałam odzyskując równowagę trzymając dłonie na jego klatce.
-A wypisali mnie jakąś godzinkę temu. Byłem się jeszcze przejść.
-Nie mogłeś mnie prędzej o tym powiadomić? Przyszłam bym wcześniej.-powiedziałam robiąc niewyraźną minę.
-Oj no będziesz mnie miała na głowie wiele lat. Godzina to chyba nie wiele-powiedział odgarniając mi włosy do tyłu.
-No może i masz rację, ale stęskniłam się za Tobą-spuściłam głowę-Chodź może lepiej na te zakupy-wzięłam go za rękę i wyszliśmy ze szpitala. Poszliśmy do centrum. Weszliśmy do jakiegoś sklepu. Spędziliśmy tam ponad godzinę. Byłam już naprawdę znudzona.
-Geeeeerman.. Ile można wybierać jeden garnitur?-zapytałam przybierając znudzony wyraz twarzy. Długo nie musiałam się starać.
-A Ty ile wybierałaś sukienkę?-zapytał zgryźliwie.
-Oj no nie, aż tyle-powiedziałam odsuwając zasłonę i patrząc na niego.- O, a ten? Ten może być?-zapytałam odgarniając włosy z oczu.
-No właśnie miałem go wziąść, ale może jeszcze parę przymierzę i powkurzam Cię....
-Geeeerman... Bo zaraz mnie coś trafi-powiedziałam krzyżując ręce na klatce.
-Nie denerwuj się.... Weźmiemy ten i już idziemy na dalsze zakupy- powiedział z urzekającym uśmiechem. Zasunęłam zasłonę i oparłam się o ścianę. Wyszedł po jakiś pięciu minutach.
-Szybki jesteś... Ale wiesz... Nigdy więcej już nie idę z Tobą na zakupy-powiedziałam kiedy staliśmy przy kasie.
-Oj... Jeszcze zmienisz zdanie-powiedział obejmując mnie ręką w talii.
-Zobaczę jeszcze-powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Chodź, naprzeciwko jest jubiler-wyszeptał mi do ucha.
-I znowu będziesz wybierał godzinę?-zapytałam patrząc na jego twarz.
-Nieee... Teraz 30 minut, bo będziemy wybierali oboje-powiedział śmiejąc się.
-To mnie pocieszyłeś-otworzył drzwi i przepuścił mnie-Bawisz się w gentelmena?-zapytałam spoglądając na niego.
-Ja zawsze nim jestem-powiedział mrugając do mnie.
-W czym mogę państwu pomóc?-zapytał mężczyzna za ladą.
-Szukamy obrączek. Cena nie gra roli.-uwzględnił mój narzeczony.
-Hmm... Chwileczka.-zniknął gdzieś na zapleczu. Ja zaczęłam się rozglądać po sklepie. Było tu wiele cudownych rzeczy, ale na większość nie było mnie stać.
-Co państwo myślą o tych?-zapytał kładąc na ladzie parę par pierścionków. Wszystkie były piękne, ale nie wzbudziły mojego zainteresowania. Kiedy sprzedawca wyszedł znowu na zaplecze zauważyłam idealne obrączki.
-German...-powiedziałam cicho-a co myślisz o tych?-zapytałam wskazują na parę leżącą obok nas.
-Śliczne są-powiedział obejmując mnie od tyłu-Chcesz tą parę?-wyszeptał mi do ucha. Kiwnęłam głową. Wrócił sprzedawca.
-Poprosimy tę parę proszę pana-German wskazał na te obrączki.
-Doskonały wybór-powiedział mężczyzna z uśmiechem.German zapłacił i wyszliśmy ze sklepu.
-I to już wszystko na dzisiaj?-zapytałam patrząc na niego.
-Na dzisiaj tak, a jutro już tylko sprzątanie-powiedział, a ja cicho jęknęłam. Nie lubiłam sprzątać.
*Następny dzień po następnym czyt. jeden dzień do ślubu*
Obudziłam się wcześnie rano. Nie wiem dlaczego może to przez ten stres? Jutro miał być mój ślub? Czemu się stresowałam? No nigdy się nie żeniłam! Od samego rana w całym domu trwały przygotowania. Mama miała przyjechać jutro z samego rana. Dzisiaj wszyscy byli zajęci swoimi sprawami i stresowali się jutrzejszym dniem, a ja to już w ogóle szkoda gadać. Cała się trzęsłam i wszystko wypadało mi z rąk.
-Angie... Może lepiej idź się już położyć-powiedział German łapiąc potrącony przeze mnie wazon.
-Może masz rację-powiedziałam zrezygnowana odkładając ścierkę na krzesło.
-Co się z Tobą dzieje, Angie?-zapytał kładąc mi dłonie na ramionach.
-Bo, German.. Boję się, że jutro kompletnie się skompromituję, że coś zrobię nie tak...
-Znowu zaczynasz? Angie już to przerabialiśmy.... Wszystko będzie dobrze.
-A jeśli nie?-zapytałam łamiącym głosem, opuszczając ramiona i spuszczając głowę.
-Zróbmy tak... Dzisiaj śpisz u mnie i nie chcę słyszeć ani słowa sprzeciwu...-powiedział unosząc moją głowę w górę-Idź się przebrać w piżamę i przyjdź do mnie, bo inaczej sam Cię przyniosę.
-To była groźba?-zapytałam przywołując na twarzy uśmiech.
-Tak-odpowiedział z uśmiechem.
-Jesteś zdumiewający-pokręciłam głową zaczynając się śmiać.
-Czyli się zgadzasz? Przyjdziesz?-zapytał kiedy miałam już za sobą ponad połowę schodów. Spojrzałam na niego z góry.
-Zobaczę-wytknęłam język i zniknęłam za drzwiami pokoju. Wzięłam ręcznik i koszulę nocną. Poszłam się myć. Po krótkim prysznicu ubrałam się w moją piżamę i związałam włosy w kitkę. Wyszłam z łazienki, zostawiłam swoje rzeczy w pokoju i przez chwile zatrzymałam się w korytarzu. Postanowiłam jednak zdecydować się na tą propozycje Germana. Weszłam do jego pokoju. Nie było go jeszcze. Ułożyłam się wygodnie na jednej połowie łózka. Przykryłam się kołdrą. Oczy same mi się zamykały. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Zaraz obok mnie położył się German. Przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam głowę w jego klatkę.
-Dobranoc-wyszeptałam cicho.
-Dobranoc kochanie-powiedział całując mnie w czoło. Jutro miał być nasz wielki dzień.

Meeeeeega rozdział dotyczący przygotowań do ślubu... xd Nudziło mi się u babci, a więc takim sposobem powstało takie oto monstrum. :D Dzisiaj powracają nowe odcinki "Violetty" Cieszycie się??? Dzisiaj urodziny ma też Pablo Espinosa- serialowy Tomas- Lubiliście go???  A więc bez większych ceregieli następny rozdział to ślub.. Ale, żeby was potrzymać w niepewności przed ślubnym rozdziałem pojawi się jednorazówka, którą wczoraj napisałam. :P Wiem jestem zła, okropna, zepsuta do szpiku kości, ale cóż... Nic się we mnie nie zmieniło od urodzenia. :D A i prawie bym zapomniała :D Todo lo mejor dla panny Kamci ;* z okazji jej urodzin. Sto lat <3. 

//Angeles


10 komentarzy:

  1. aaaaa jutro ślub germangie heheheh super czekam na ,, WIELKI ,, rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Meeeeeega rozdział ;D
    Oby tak dalej... XD
    Ślubna gorączka?! Ohom... ;P
    Ja też jakoś tak nie wyobrażam sobie siebie w sukni ślubnej... dobrze że mam jeszcze czas... ^u^
    Ugh... niech ci będzie, wybaczamy tą jednorazowkę przed ślubem Germangie... XD
    Powraca Violetta!!! Ale momento... gesmeralda też!!! >_<
    Nie zniosę ich... no po prostu rzygam... ! Fuuuj... bleeee... ohyda... !
    XD.
    Jeśli chodzi o Tomaska to... nie przepadam za nim... ale na pewno był o niebo lepszy od Diego... ;D
    Tak, więc " do jednorazówki " ! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha :D
      teraz będą chyba zawsze mega długie :P
      och dziękuję za wybaczenie :D :D
      zgadzam się z Tobą :P

      Usuń
  3. Tata dobrze całuje? - Idealnie. Ja nadal mam bekę z tego tekstu.
    Rozdział po prostu The BEST ! ! !
    I słodki, i romantyczny, i śmieszny.
    A przede wszystkim długi!!! Jupiii...
    Nudziło ci się u babci, to zamiast z nią pogadać, pośmiać się, to ty piszesz?!xD
    Fajnie, że są nowe odcinki ale też i nie fajnie, bo zbliżamy się coraz bliżej odcinka 66, a ja go nie chcę.... Fede wrócił :D
    Dobrze, że wiesz jaka jesteś, bo tak to nie muszę ci pisać co o tym sądzę... Oby jednorazówka była długa, bo musi złagodzić moją złość na ciebie, że nas wszystkich trzymasz w niepewności...
    Oooo.... tylko żeby Dallas się nie pojawił, bo zabiję...
    Weny życzę :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze ja też :D :D
      dzięki ;*
      oj noooo nie złość się Dallasa narazie nie będzie :P

      Usuń
  4. Sukienka w stylu "wszystko mega" -beka xD
    German który nie może zdecydować się który garnitur kupuje -beka xD
    "Tata dobrze całuje? Idealnie" -beka xD
    Angie i wielkie szpilki -beka xD
    German gentelmen -beka xD
    Ja ze wszystkiego mam beke :D
    Ojej życzenia dla mnie, aż się zarumiłam. :D
    Nie. Nie lubiłam Tomasa. A on ma jeszcze w ten sam dzień urodziny. No żal. Skandal normalnie -.-
    Rozdział G E N I A L N Y. I taki długaaaaaśny ^-^ Oby więcej takich.
    Czekam na ślub i jednorazówke ;*
    Dzięki za życzenia jeszcze raz ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beka beka beka xD
      Nie załamuj się ;P
      Dziękiiii :*
      A proszę bardzo <3

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń