-Kim pan jest?
-Ja? Mam na imię Simon-powiedział błyskając olśniewającym uśmiechem.
-No dobrze, ale to nie wyjaśnia tego co pan tutaj robi.
-Jestem kuzynem Germana Castillo. Mieszka tutaj prawda?
-Tak, ale teraz pracuje... Zresztą niech pan sam się przekona... Ja muszę już iść. Do widzenia-wyminęłam go i wyszłam przez furtkę.
-A kim Ty jesteś?-usłyszałam jego cichy głos. Ten mężczyzna...Coś w nim był takiego co chyba mi się spodobało. Ale przecież nie powinno. Angie ogarnij się. Dopiero wyszłaś za mąż, a już w Twojej głowie pojawił się ktoś inny. I to na dodatek kuzyn Twojego męża. Po prostu świetnie.
Do willi wróciłam dopiero wieczorem po długim samotnym spacerze. Kiedy tylko otworzyłam drzwi uderzył w moje uszy czyjś głośny śmiech. Zdziwiona odwiesiłam torebkę na haczyk i weszłam do salonu gdzie na kanapie siedział German i ten jego kuzyn.
-O Angie. Gdzie byłaś tyle czasu?-poczułam, że nowo przybyły mężczyzna mierzy mnie wzrokiem.
-Byłam się przejść-powiedziałam cicho patrząc na Germana trochę speszona nasilającym się przenikliwym spojrzeniem jego kuzyna.
-A..O....Właśnie Angie.. To jest mój bliski kuzyn Simon...-mężczyzna wstał i pocałował mnie w wierzch dłoni.
-A to moja żona Angeles, lub jak kto woli w skrócie Angie-teraz spojrzał na mnie nieco zdziwiony.
-Żona?-mruknął cicho lustrując mnie od dołu do góry.
-Tak. Żona-powiedziałam przytulając się do Germana. Sama nie wiem co chciałam tym udowodnić.
-Cóż. Szkoda, że nie mogłem pojawić się na Twoim ślubie Germanie. Nie wiedziałem, że masz taką śliczną żonę. Mam do Ciebie prośbę. Mógłbym się u was zatrzymać na jakiś czas?-zapytał Germana patrząc się na mnie. Zaczynało mnie to już irytować.
-Pewnie. My i tak dzisiaj wylatujemy więc możesz pomóc Oldze i Ramallo w opiece na Violettą.
-Oczywiście.
-Dobra ja muszę iść się przygotować. Widzimy się na kolacji-cmoknęłam męża w policzek i poszłam do swojego pokoju. Oparłam się o drzwi. Odetchnęłam i podeszłam do łóżka gdzie ułożone były moje ciuchy na podróż. Tak więc z dość niewygodny strój zmieniłam na wygodny. Nałożyłam na siebie luźną białą sukienkę na ramiączkach za kolana i do tego dżinsowa katana. Włosy związałam jedynie w wysoką kitkę. Postanowiłam nie wychodzić z pokoju. Nie chciałam spotkać się z Simonem sam na sam. Usiadłam więc na parapecie i wyglądałam przez okno. Po nieokreślonym czasie do mojego pokoju wpadła Violetta.
-Angie! Ja mam chyba zwidy! Czy mój wuja naprawdę przyjechał?-powiedziała siadając obok mnie.
-Chodzi Ci o Simona?-kiwnęła głową-A coś z nim nie tak? Nie lubisz go?
-Nie to, że go nie lubię... Tylko jak dla mnie sprawie wrażenie... No,nie wiem jak to powiedzieć... Złego człowieka. Tak o takie określenie mi chodziło.
-Czemu według Ciebie jest zły?-zapytałam patrząc na nią przenikliwym wzrokiem.
-Bo...Mi się tak wydaje...Nie potrafię Ci odpowiedzieć na to pytanie dlaczego-powiedziała z lekko zaróżowionymi policzkami.
-No dobrze. Wiesz ja go jeszcze nie znam więc nie mam zielonego pojęcia jaki on jest. Więc na razie wierzę Ci na słowo.
-KOLACJA!!-usłyszałyśmy krzyk Olgi dobiegający z dołu.
-Zawsze mnie zastanawiało to skąd Olga ma tyle siły w płucach. Tyle krzyczy, a jeszcze nie straciła głosu-powiedziałam cicho Violetcie kiedy schodziłyśmy ze schodów na co ona wybuchła śmiechem. Skutkiem tego było to, że wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
-Eeee...Czy czasem nie mieliśmy jeść kolacji?-zapytałam wymijając ich i siadając na swoim miejscu. Inni uczynili to samo. Po kolacji odwieźli nas na lotnisko i tam się żegnaliśmy.
-Też mogę Cię przytulić?- usłyszałam głos przy swoim prawym uchu, kiedy wypuściłam z objęć Violettę.
-No...Raczej tak-powiedziałam wzruszając ramionami. Simon przytulił mnie do siebie.
-Wiesz Angie... Ja zawsze stawiam na swoim-wyszeptał mi do ucha odsuwając się kawałek ode mnie.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi.
-Dowiesz się w swoim czasie. Ale możesz mieć pewność co do tego, że na całym świecie nie wiele jest kobiet takich jak Ty co zdecydowanie dodaje Ci jeszcze więcej uroku-powiedział puszczając mi oczko i odszedł pożegnać się z kuzynem. Po pożegnaniach wsiedliśmy z Germanem do samolotu wyruszając w naszą podróż do Grecji. Od dziecka zawsze bałam się latać...Od czasu kiedy wypadek miała moja siostra.. Miałam takie przeczucie, że samolot spadnie o się rozbije, a ja razem z nim. I tak za każdym razem kiedy gdzieś leciałam. Teraz przynajmniej było jedno pocieszenie. Był przy mnie German. Kiedy wystartowaliśmy poczułam, że zapadam się w fotel. Mój mąż chwycił mnie za rękę uśmiechając się. Cała podróż minęła mi nad wyraz spokojnie bez zbędnych, nie przyjemnych wrażeń. I takim oto sposobem o 6:30 wylądowaliśmy na lotnisku w Grecji. Taksówką dojechaliśmy do hotelu. Wyglądał jak pałac. Taki grecki, nietypowy pałac. Kiedy tylko weszłam do pokoju i zobaczyłam łóżko ogarnęła mnie senność. Jak w pół śnie położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się tego samego dnia po południu. Przeciągnęłam się, wstałam z łóżka i wyszłam na balkon. Germana nie było w pokoju ale zauważyłam go w ogrodzie. Oparłam się o barierkę i patrzyłam na niego z uśmiechem.
- Długo już nie śpisz? - usłyszałam jego głos tak jakby z daleka. ,
- Od niedawna. A Ty co już próbujesz ode mnie uciec?-zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
-Od Ciebie? Kochanie nie żartuj sobie. Przed Tobą i tak nie da się ukryć, a co dopiero uciec nawet jeżeli bardzo by się tego chciało.
- Eeej! German! Ty sobie żartujesz. Prawda?
- No oczywiście. Przecież gdybym miał Cię dość to bym się z Tobą nie żenił. - powiedział uśmiechając się.
-UM. ..- mruknęłam robiąc nie wyraźną minę. Wróciłam do pokoju zostawiając go samego.
- Ej Angie... Co się dzieje.?
-Nic. - powiedziałam i nastąpiła chwila ciszy. Usłyszałam otwierające się drzwi i do pokoju wpadł German.
- Obraziłaś się na mnie? Powiedziałem coś nie tak ? - zapytał podchodząc do mnie i łapiąc mnie za ramiona.
- Nie. - powiedziałam cicho wzdychając- Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Co jest we mnie takiego, że wybrałeś właśnie mnie a nie kogoś innego?
- W Tobie Angie? Ty cała jesteś wyjątkowa kochanie. Jedyna w swoim rodzaju. I to właśnie wyróżnia cię z pośród innych. Po za tym to właśnie ciebie kocham a nie kogoś innego- powiedział ujmując moją twarz w dłonie. Spojrzałam prosto w jego oczy. Wiele razy zastanawiałam się co on tak naprawdę myśli. Nie wiedziałam jednak tego, że wszystko kryje się właśnie w jego oczach. Moje kąciki ust uniosły się do góry.
-Wiesz kocham cię wariacie. Mimo, że czasami jesteś egoistą, skończonym ignorantem, zapatrzony w siebie...
- Skończyłaś?-zapytał patrząc na mnie krzywo.
- Szczerze to nie a coś nie tak ?- zrobiłam minę niewiniątka.
- Wiesz ja ci tu takie miłe rzeczy mówię a ty mnie obrażasz.
- Ale ja cię nie obrażam tylko mówię szczerą prawdę.
-M. Mogłaś się z tym powstrzymać.
- Oj no wiem, ale lubię dużo mówić jak mnie coś najdzie. - powiedziałam szczerząc zęby.
- Moja Ty kochana gaduło. - pocałował mnie w czoło.-Co powiesz na małą wycieczkę po mieście?-zapytał odgarniając mi włosy za ucho.
-Ja? Mam na imię Simon-powiedział błyskając olśniewającym uśmiechem.
-No dobrze, ale to nie wyjaśnia tego co pan tutaj robi.
-Jestem kuzynem Germana Castillo. Mieszka tutaj prawda?
-Tak, ale teraz pracuje... Zresztą niech pan sam się przekona... Ja muszę już iść. Do widzenia-wyminęłam go i wyszłam przez furtkę.
-A kim Ty jesteś?-usłyszałam jego cichy głos. Ten mężczyzna...Coś w nim był takiego co chyba mi się spodobało. Ale przecież nie powinno. Angie ogarnij się. Dopiero wyszłaś za mąż, a już w Twojej głowie pojawił się ktoś inny. I to na dodatek kuzyn Twojego męża. Po prostu świetnie.
Do willi wróciłam dopiero wieczorem po długim samotnym spacerze. Kiedy tylko otworzyłam drzwi uderzył w moje uszy czyjś głośny śmiech. Zdziwiona odwiesiłam torebkę na haczyk i weszłam do salonu gdzie na kanapie siedział German i ten jego kuzyn.
-O Angie. Gdzie byłaś tyle czasu?-poczułam, że nowo przybyły mężczyzna mierzy mnie wzrokiem.
-Byłam się przejść-powiedziałam cicho patrząc na Germana trochę speszona nasilającym się przenikliwym spojrzeniem jego kuzyna.
-A..O....Właśnie Angie.. To jest mój bliski kuzyn Simon...-mężczyzna wstał i pocałował mnie w wierzch dłoni.
-A to moja żona Angeles, lub jak kto woli w skrócie Angie-teraz spojrzał na mnie nieco zdziwiony.
-Żona?-mruknął cicho lustrując mnie od dołu do góry.
-Tak. Żona-powiedziałam przytulając się do Germana. Sama nie wiem co chciałam tym udowodnić.
-Cóż. Szkoda, że nie mogłem pojawić się na Twoim ślubie Germanie. Nie wiedziałem, że masz taką śliczną żonę. Mam do Ciebie prośbę. Mógłbym się u was zatrzymać na jakiś czas?-zapytał Germana patrząc się na mnie. Zaczynało mnie to już irytować.
-Pewnie. My i tak dzisiaj wylatujemy więc możesz pomóc Oldze i Ramallo w opiece na Violettą.
-Oczywiście.
-Dobra ja muszę iść się przygotować. Widzimy się na kolacji-cmoknęłam męża w policzek i poszłam do swojego pokoju. Oparłam się o drzwi. Odetchnęłam i podeszłam do łóżka gdzie ułożone były moje ciuchy na podróż. Tak więc z dość niewygodny strój zmieniłam na wygodny. Nałożyłam na siebie luźną białą sukienkę na ramiączkach za kolana i do tego dżinsowa katana. Włosy związałam jedynie w wysoką kitkę. Postanowiłam nie wychodzić z pokoju. Nie chciałam spotkać się z Simonem sam na sam. Usiadłam więc na parapecie i wyglądałam przez okno. Po nieokreślonym czasie do mojego pokoju wpadła Violetta.
-Angie! Ja mam chyba zwidy! Czy mój wuja naprawdę przyjechał?-powiedziała siadając obok mnie.
-Chodzi Ci o Simona?-kiwnęła głową-A coś z nim nie tak? Nie lubisz go?
-Nie to, że go nie lubię... Tylko jak dla mnie sprawie wrażenie... No,nie wiem jak to powiedzieć... Złego człowieka. Tak o takie określenie mi chodziło.
-Czemu według Ciebie jest zły?-zapytałam patrząc na nią przenikliwym wzrokiem.
-Bo...Mi się tak wydaje...Nie potrafię Ci odpowiedzieć na to pytanie dlaczego-powiedziała z lekko zaróżowionymi policzkami.
-No dobrze. Wiesz ja go jeszcze nie znam więc nie mam zielonego pojęcia jaki on jest. Więc na razie wierzę Ci na słowo.
-KOLACJA!!-usłyszałyśmy krzyk Olgi dobiegający z dołu.
-Zawsze mnie zastanawiało to skąd Olga ma tyle siły w płucach. Tyle krzyczy, a jeszcze nie straciła głosu-powiedziałam cicho Violetcie kiedy schodziłyśmy ze schodów na co ona wybuchła śmiechem. Skutkiem tego było to, że wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
-Eeee...Czy czasem nie mieliśmy jeść kolacji?-zapytałam wymijając ich i siadając na swoim miejscu. Inni uczynili to samo. Po kolacji odwieźli nas na lotnisko i tam się żegnaliśmy.
-Też mogę Cię przytulić?- usłyszałam głos przy swoim prawym uchu, kiedy wypuściłam z objęć Violettę.
-No...Raczej tak-powiedziałam wzruszając ramionami. Simon przytulił mnie do siebie.
-Wiesz Angie... Ja zawsze stawiam na swoim-wyszeptał mi do ucha odsuwając się kawałek ode mnie.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi.
-Dowiesz się w swoim czasie. Ale możesz mieć pewność co do tego, że na całym świecie nie wiele jest kobiet takich jak Ty co zdecydowanie dodaje Ci jeszcze więcej uroku-powiedział puszczając mi oczko i odszedł pożegnać się z kuzynem. Po pożegnaniach wsiedliśmy z Germanem do samolotu wyruszając w naszą podróż do Grecji. Od dziecka zawsze bałam się latać...Od czasu kiedy wypadek miała moja siostra.. Miałam takie przeczucie, że samolot spadnie o się rozbije, a ja razem z nim. I tak za każdym razem kiedy gdzieś leciałam. Teraz przynajmniej było jedno pocieszenie. Był przy mnie German. Kiedy wystartowaliśmy poczułam, że zapadam się w fotel. Mój mąż chwycił mnie za rękę uśmiechając się. Cała podróż minęła mi nad wyraz spokojnie bez zbędnych, nie przyjemnych wrażeń. I takim oto sposobem o 6:30 wylądowaliśmy na lotnisku w Grecji. Taksówką dojechaliśmy do hotelu. Wyglądał jak pałac. Taki grecki, nietypowy pałac. Kiedy tylko weszłam do pokoju i zobaczyłam łóżko ogarnęła mnie senność. Jak w pół śnie położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się tego samego dnia po południu. Przeciągnęłam się, wstałam z łóżka i wyszłam na balkon. Germana nie było w pokoju ale zauważyłam go w ogrodzie. Oparłam się o barierkę i patrzyłam na niego z uśmiechem.
- Długo już nie śpisz? - usłyszałam jego głos tak jakby z daleka. ,
- Od niedawna. A Ty co już próbujesz ode mnie uciec?-zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
-Od Ciebie? Kochanie nie żartuj sobie. Przed Tobą i tak nie da się ukryć, a co dopiero uciec nawet jeżeli bardzo by się tego chciało.
- Eeej! German! Ty sobie żartujesz. Prawda?
- No oczywiście. Przecież gdybym miał Cię dość to bym się z Tobą nie żenił. - powiedział uśmiechając się.
-UM. ..- mruknęłam robiąc nie wyraźną minę. Wróciłam do pokoju zostawiając go samego.
- Ej Angie... Co się dzieje.?
-Nic. - powiedziałam i nastąpiła chwila ciszy. Usłyszałam otwierające się drzwi i do pokoju wpadł German.
- Obraziłaś się na mnie? Powiedziałem coś nie tak ? - zapytał podchodząc do mnie i łapiąc mnie za ramiona.
- Nie. - powiedziałam cicho wzdychając- Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Co jest we mnie takiego, że wybrałeś właśnie mnie a nie kogoś innego?
- W Tobie Angie? Ty cała jesteś wyjątkowa kochanie. Jedyna w swoim rodzaju. I to właśnie wyróżnia cię z pośród innych. Po za tym to właśnie ciebie kocham a nie kogoś innego- powiedział ujmując moją twarz w dłonie. Spojrzałam prosto w jego oczy. Wiele razy zastanawiałam się co on tak naprawdę myśli. Nie wiedziałam jednak tego, że wszystko kryje się właśnie w jego oczach. Moje kąciki ust uniosły się do góry.
-Wiesz kocham cię wariacie. Mimo, że czasami jesteś egoistą, skończonym ignorantem, zapatrzony w siebie...
- Skończyłaś?-zapytał patrząc na mnie krzywo.
- Szczerze to nie a coś nie tak ?- zrobiłam minę niewiniątka.
- Wiesz ja ci tu takie miłe rzeczy mówię a ty mnie obrażasz.
- Ale ja cię nie obrażam tylko mówię szczerą prawdę.
-M. Mogłaś się z tym powstrzymać.
- Oj no wiem, ale lubię dużo mówić jak mnie coś najdzie. - powiedziałam szczerząc zęby.
- Moja Ty kochana gaduło. - pocałował mnie w czoło.-Co powiesz na małą wycieczkę po mieście?-zapytał odgarniając mi włosy za ucho.
-Co powiem? Wiesz miałam tyle planów, ale chyba znajdę dla Ciebie godzinkę-mrugnęłam do niego i podeszłam do szafy wyciągając sukienkę.-Zaraz wracam-zamknęłam za sobą drzwi łazienki. Wyszłam po pięciu minutach gotowa do wyjścia.-A więc gdzie mnie zabierasz mój książę?-zapytałam z uśmiechem łapiąc go pod rękę.
-W planach jest spacer i kolacja, a gdzie to się dowiesz później. A teraz... Teraz zdaj się na mnie.
Rozdział po mojej długiej nie obecności. Nie bijcie! Chcę jeszcze pożyć :P Nie miałam pomysłu co napisać. Niby zbliża się koniec roku szkolnego, a i tak jest wiele do zrobienia. Muszę jeszcze zaliczać jakieś "nabożeństwa majowe" co mnie strasznie BARDZO cieszy. :/ Cóż postaram się napisać kolejny rozdział szybciej.. I to na tyle. Ucałowania od panny Angeles, która ostatnio się coś rozleniwiła :*
//Angeles
Uuuu simon namiesza tylko za to bym cb zabiła' no morze nie tylko xD genialny rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńJeszcze będzie spokojny. Narazie to tylko mały epizod pokazujący jego postać :)
UsuńDziękuję ;)
Rozdział Genialny
OdpowiedzUsuńSimon trochę podejrzany i czuję że troche zagmatwa
No nic czekam na szybki next i zapraszam do mnie
http://geramngie.blogspot.com/
Dziękuję :)
UsuńTakie sprawia wrażenie a może okaże się całkiem ok. Jeszcze nie wiem. :D
Wpadnę :)
Nie bije, ale czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam ----> http://moja-historia-germangie.blogspot.com/
Uf. To dobrze. :)
UsuńWpadnę :)
Leniuch! Leniuch! Co z Ciebie wyrośnie?! Martwie się już od tygodnia. Blogi zbyt dobre,a fanki zbyt głodne. Ty dziurę masz w tej swojej głowie! ♡♥♡♥
OdpowiedzUsuń//Peaches
Świetny rozdział ! Podziwiam taki talent i zapraszam do mnie ! Dopiero dwa dni temu założyłam bloga o germangie i chcę wiedzieć , czy w ogóle warto go pisać, czy komuś się podoba? ZAPRASZAM <3 ---------->http://life-angeles-germangie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń