-O! Obudziła się pani. Proszę się nie ruszać idę po lekarza-powiedziała kobieta z przyjaznym wyrazem twarzy. Po chwili wróciła z wysokim mężczyzną w białym kitlu.
-Dzień dobry-powiedział uprzejmie podchodząc do mojego łóżka i sprawdzając wyniki-Podwyższone ciśnienie.. Dziwne jak na osobę w tak młodym wieku- mruknął sam do siebie-Miała pani wielkie szczęście, że wyszła z tego wypadku bez żadnych poważnych obrażeń. Jednak coś w pani wynikach jest niepokojące.
-Coś ze mną jest nie tak?-zapytałam lekko wystraszona.
-To się okażę.. Ale jak na razie musimy pani zrobić kilka dodatkowych badań-powiedział i wydał polecenia pielęgniarce. Ta zabrała mnie do wskazanych przez lekarza gabinetów i takim sposobem po dwóch godzinach leżałam sama w łóżku patrząc się w sufit. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Violetty.
-Angie! O Matko to naprawdę Ty! Jak ja się o Ciebie martwiłam. Gdzie Ty tak nagle zniknęłaś?
-Violu spokojnie... Ja miałam wypadek. Wpadłam pod samochód. Jestem w szpitalu. Dzisiaj dopiero się obudziłam.
-O nie! Angie zaraz tam u Ciebie będę!- krzyknęła i się rozłączyła.
-Jak miło, że nie powiesz nic Germanowi- mruknęłam cicho do siebie. Ledwo odłożyłam telefon, a do sali wszedł ten sam lekarz co za pierwszym razem.
-Wszystko ze mną dobrze?- zapytałam nie mogąc nic wyczytać z jego twarzy.
-Mam dla pani raczej wesołą wiadomość, którą jednak muszę potwierdzić.. Musi pani pójść ze mną-posłusznie wstałam, ale cicho jęknęłam, bo wszystko mnie bolało.
-Nic pani nie jest?-zapytał zaniepokojony łapiąc mnie w tali.
-To chyba normalne w moim stanie- uniosłam kąciki ust do góry. Przeszliśmy do sali, w której już raz dzisiaj byłam. Lekarz kazał położyć mi się na łóżku i zrobił mi badanie USG.
-Tak jak myślałem... Niech pani spojrzy-pokazał mi ekran.
-Ale o co tu chodzi?- zapytałam nie do końca go rozumiejąc.
-Jest pani w ciąży. Gratulacje.
-Ale, że... CO?!?-zapytałam robiąc wielkie oczy i z niedowierzaniem patrząc się na monitor.
-Wnioskując z tego co teraz widzimy, mogę stwierdzić, że to dopiero 2-3 tydzień-powiedział marszcząc czoło-Proszę niech pani wytrze żel-podał mi chusteczkę. Odprowadził mnie do sali dając zdjęcie USG-Niech się pani tak nie zamartwia wszystko będzie dobrze-powiedział kiedy już położyłam się na łóżku w swojej sali.
-Jaka ze mnie pani. Z tego co widzę to nie jesteś wcale ode mnie taki starszy. Jestem Angie-powiedziałam uśmiechając się.
-A ja Michael- jego twarz rozjaśniła się- To do zobaczenia Angie. Wzywają mnie- uśmiechnął się do mnie ostatni raz i wyszedł. Miałam mętlik w głowie. Byłam w ciąży. To wydawało mi się takie nierealne. Po jakiejś godzinie do sali wpadła Violetta. Szybko schowałam zdjęcie pod poduszkę. Nie chciałam, żeby ktoś o tym już wiedział.
-Angie! Jak ja za Tobą tęskniłam-powiedziała przytulając się do mnie-Co Ci się stało?
-Jak już mówiłam Ci przez telefon miałam małe zderzenie z samochodem-powiedziałam z nikłym uśmiechem. Nieświadomie położyłam sobie jedną rękę na brzuchu. Dobrze, że nic nie stało się dziecku.
-Nic Ci nie jest prawda?-zapytała troskliwie siadając obok mnie.
-Nie, nie wszystko w porządku- uśmiechnęłam się.
-Angie, a możesz mi powiedzieć co się dzieje między Tobą a tatą? Czemu chodzi taki zdenerwowany?
-Nie mam pojęcia- spuściłam wzrok.
-Wiem, że Ty wiesz...-powiedziała patrząc na mnie podejrzliwie.
-Naprawdę nie wiem. Ja jednak zawiodłam się na nim.
-Co Ci zrobił?
-On... On zdradził mnie- powiedziałam cicho, rumieniąc się jednocześnie powstrzymując łzy, które pojawiły się w koncikach moich oczu.
-Co?!?
-Tak... Widziałam to.. Nie chcę o tym rozmawiać...
-Oj Angie... Tata na Ciebie nie zasługuje-powiedziała z łzami w oczach.
-Nie wróce do domu-powiedziałam stanowczym głosem.
-Jak to? Nie Angie wracasz do domu ze mną.
-Nie. Nie chce z nim rozmawiać.
-Angie.
-Violu... Zobaczę, ale nic nie obiecuję. Wybacz, ale muszę iść spać. Jestem zmęczona.
-Przyjdę do Ciebie wieczorem-pogroziła mi palcem. Pocałowała w policzek i wyszła. Zamknęłam oczy i odleciałam. Ze snu wyrwały mnie podniesione głosy. Leniwie uniosłam powieki do góry. Zobaczyłam przed sobą Germana stojącego do mnie tyłem. Szybko zamknęłam z powrotem oczy i słuchałam rozmowy.
-...Nie mogę zrozumieć tego, że jesteś taki lekkomyślny!-usłyszałam głos Violetty.
-Jak śmiesz tak się do mnie odzywać?! Jestem Twoim ojcem i nie pozwolę sobie na takie nieposłuszeństwo!
-Tato! Z całym szacunkiem, ale zachowujesz się jak rozwydrzone dziecko!-krzyknęła zirytowana Violetta. I usłyszałam trzask drzwi. Zostałam sama z Germanem. Głośno opadł na siedzenie z głębokim westchnięciem. Poczułam jego dłoń na swojej, ale nie poruszyłam się chociaż chciało mi się płakać.
-Angie między mną a nią nigdy do niczego nie doszło- do niczego? On jest żałosny. Przecież widziałam na własne oczy- Zawsze będę kochał tylko Ciebie- tylko mnie? Usłyszałam, że wstaje. Poczułam jego oddech na twarzy. Pocałował mnie w czoło. Gdzieś odszedł. Uchyliłam oczy. Stał przy oknie i wyglądał przez nie. Miałam ochotę coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. "Cześć, wszystko Ci wybaczyłam, a na dodatek jestem z Tobą w ciąży" Nie głupia nie jestem. Nagle obrócił się w moją stronę. Wystraszona patrzyłam się nadal niepewnie w jego stronę.
-Angie nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem-wyciągnął ręce w moją stronę i zrobił krok w przód.
-Nawet się do mnie nie zbliżaj-wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Czemu?-zapytał i z jego twarzy zniknął uśmiech.
-Jeszcze śmiesz się o coś takiego pytać?
-Tak, bo nie wiem czym zawiniłem...
-A może tym, że mnie zdradziłeś?- zapytałam łamiącym się głosem.
-Ja... Angie.. To nie tak..
-Nie! Nie tak! German nie kompromituj się!Wyjdź stąd!- krzyknęłam zdenerwowana.
-Angie wysłuchaj mnie... Proszę..
-Nie Germanie! Wyjdź!- wytarłam łzy spływające po moich policzkach.
-Angie...
-WYJDŹ!-krzyknęłam. W końcu mnie posłuchał i zostawił samą. Po paru minutach do sali weszła pielęgniarka.
-Coś nie tak? Czemu pani płakała? Nie powinna się pani denerwować w tym stanie-powiedziała karcąco. Wstrzyknęła mi jakiś lek.
-Ech.. Pokłóciłam się z mężem.
-Ojej... Ale to nic poważnego prawda? Nie powinien pani niepokoić.
-Chyba jednak tak. Raczej tak prędko się nie pogodzimy.
-A jak tam maluszek?- zapyta patrząc na mnie z uśmiechem.
-Chyba wszystko w porządku- uniosłam kąciki ust do góry. Kobieta wyszła zostawiając mnie samą. Po wypisaniu ze szpitala postanowiłam nie wracać do willi tylko udać się do mieszkania, które zostawiłam na wszelki wypadek. Jak widać jednak dobrze, że go nie sprzedałam. Biorąc pod uwagę to, że nie doznałam żadnych trwalszych uszkodzeń mogłam wyjść ze szpitala po kolejnych pięciu dniach. Violetta wiedziała o mojej decyzji co do mieszkania i jakoś się z nią pogodziła. Prosto ze szpitala pojechała ze mną do domu. Powiedziała ojcu, że nocuje dzisiaj u koleżanki i została u mnie na noc. Zrobiłyśmy popcorn, siedziałyśmy na kanapie i oglądałyśmy komedie. Nagle poczułam mdłości i w tempie ekspresowym pobiegłam do łazienki. Wróciłam po około 10 minutach. Violetta patrzyła na mnie niepewnie.
-Angie coś jest z Tobą nadal nie tak?
-Nie, nie wszystko ze mną w porządku, tak mi się wydaje-patrzyła teraz na mnie podejrzliwie.
-Angie, nic przedemną nie ukrywasz prawda?
-Nie, skąd taki pomysł kochanie?-zapytałam nerwowo bawiąc się włosami.
-Mmm.. Jesteś kiepską kłamczuchą-powiedziała interesując się na nowo filmem. Powiem jej, ale to jutro. Zasnęłyśmy parę minut po dwunastej. W nocy raz musiałam odbyć wizytę w toalecie. Wstałyśmy o szóstej. Zrobiłyśmy śniadanie. Nie miałyśmy nic konkretnego w planach.
-Angie powiesz mi w końcu co Ci jest?- zapytała spoglądając na mnie znad szklanki soku.
-Nic POWAŻNEGO naprawdę mi nie jest-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Ale jednak coś. No Angie powiedz mi co Ci dolega. Mogę mieć swoje podejrzenia, ale nie wiem czy coś w nich jest.
-To powiedz to co myślisz, a ja potwierdzę, albo zaprzeczę-nie patrzyłam jej w oczy. Posmarowałam sobie tosta dżemem i ugryzłam kawałek.
-No jest Ci nie dobrze....Jak zauważyłam, nie to, że jesteś gruba czy coś, ale zaczęłaś jeść więcej... Podejrzewam to, że... Jesteś w ciąży. To prawda?-zapytała rumieniąc się.
-Masz rację- powiedziałam spoglądając na nią niepewnie.
-Naprawdę? Będę miała braciszka, albo siostrzyczkę?- zapytała podskakując na krześle bijąc brawo.
-No tak, to właśnie to oznacza-uśmiechnęłam się.
-A jak tata na to zareagował?
-Nic o tym nie wie-powiedziałam cicho.
-Czemu? Angie powinnaś mu powiedzieć.
-Nie potrafię. Zranił mnie.
-Czyli nic mu nie powiesz?- spojrzała na mnie zirytowana.
-Kiedyś powiem... Jednak chyba jeszcze nie teraz.
-Czyli wolisz, żeby żył w niepewności?
-Nic przecież nie podejrzewa, więc to nic nie zmieni.
-Angie. Proszę wróć ze mną i mu powiedz- złapała mnie za obie dłonie.
-No dobrze, ale zrobię to tylko dla Ciebie-uśmiechnęłam się do niej.
-Chodź-pociągnęła mnie za rękę i obie wyszłyśmy z mojego mieszkania kierując się do willi rodziny Castillo.
Świetny
OdpowiedzUsuńTaaa... zatkało mnie... kakao... XD Po prostu... eee.. loading... szukam epitetów xd... boski, genialny, cudo, fantastyczny,świetny,extremany, fajnowszy, no i tak długo wyczekiwany! :D Hahah, wgl czemu ja sie śmiałam przy tym jak Germangie sie kłóciło?! :D Aż myślałam że Angie sie na niego rzuci ! XD Ale fakt... zdradził ją ! Kretyn.. xd jestem mega ciekawa co ma na swoja obrone... :D
OdpowiedzUsuńNo to.. DO NASTĘPNEGO! ^^
Dziękuję :*
UsuńEch szkoda tego że się na niego rzuci nie napisałam xd
Świetny, boski, wspaniały rozdział!!
OdpowiedzUsuńAngie w ciąży!!!! Oj German ciekawe jak zareaguje?
Czekam na next i zapraszam do mnie
http://germangieparasiempre.blogspot.com/
Dziękuję :)
UsuńWpadnę :)