Rano obudził mnie hałas dochodzący z dołu. Narzuciłam na siebie szlafrok i szybkim krokirm zeszłam. W salonie stała ogromna choinka, a przy niej z ozdobami w rękach kręcili się German, Viola, Olga i Ramallo. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-Czemu mnie nie obudziliście?-zapytałam opierając się o barierkę.
-Och. Angie wystraszyłaś nas. -powiedziała Viola łapiąc bombkę, która zaczęła wyślizgiwać jej się z rąk.
-Tak słodko spałaś nie chciałem Cię budzić.- teraz to German się udzielił. Spojrzałam na niego wzrokiem jakby zwariował.
-No tato, to już wszystko.... zostało tylko powiesić gwiazdkę.
-Chodź to Cię podniosę i ją zawiesisz.
-Nie.. Wiesz ręce mnie bolą i jeszcze ... mam lęk wysokości...
-Od kiedy?
-Od teraz... Muszę iść po coś do pokoju. Może niech Angie ją powiesi?- zaproponowała stając na schodach.
-Że co?- zapytałam otwierająć usta.
-No to.. Dalej idź.- popchnęła mnie i wpadłam prosto na Germana.
-To jak podnieść Cię?- zapytał podnosząc gwiazdkę do góry.
-Nieee... German.... postaw mnie.... no natychmiast!-krzyknęłam, ale on nic sobie z tego nie robił. Położyłam tą gwiazdkę na czubek i myślałam, że postawi mnie na ziemi, ale nie.- Ekhem... German...
-Słucham?- zapytał, udając głupiego.
-Postaw mnie.- zaczęłam się mu wyrywać. Szczerze to na nic się to nie zdało. W pewnej chwili German zachwiał się i obje wylądowaliśmy na kanapie. Zaczęłam się śmiać. Próbując zejść z Germana wylądowałam na podłodze. Szybko wstałam i spojrzałam na Germana który patrzył na mnie rozbawiony.
-Uznajmy, że tego nie widziałeś.- powiedziałam grożąc mu palcem.
-Hahahaha.. Oczywiście.- powiedział zakładając sobie ręce za głowę.-Idź się przebrać. Dzisiaj czeka nas sprzątanie.-powiedział z tym swoim zwykłym błyskiem w oku. Poszłam na górę. Wygrzebałam z szafy zielone rurki i białą bluzkę 3/4 w kwiatki. Zaczesałam włosy w kitkę i zeszłam na dół. Śniadanie i zaczęły się gruntowne porządki. Kiedy skończyliśmy był już wieczór. Miałam całe rozczochrane włosy. Poszliśmy do kuchni pomóc Oldze w przygotowywaniu potraw. Koło 21 Olga wygoniła mnie i Germana, bo więcej jej przeszkadzaliśmy niż pomagaliśmy. Cali w mące poszliśmy do łazienki gdzie doprowadziliśmy się do się do porządku. Wychodząc z łazienki nie byliśmy już brudni, ale... no właśnie, ale.... byliśmy cali mokrzy. Kiedy przechodziliśmy przez salon i wpadliśmy na Olgę, która na nasz widok, aż się przeżegnała. Byliśmy cali mokrzy. Wygoniła nas do naszych pokoi. Śmiejąc się wchodziliśmy po schodach. Olga mruczała jeszcze pod nosem : ''Normalnie jak dzieci". Narzuciłam na siebie jakąś sukienkę pierwszą z brzegu i zbiegłam na dół... akurat na kolację. Po niej zasnęłam, ale w nocy zaniosłam jeszcze prezety pod choinkę.
Następnego dnia obudził mnie krzyk. Zerwałam się z łóżka i wyjrzałam za drzwi. Na ten sam pomysł wpadł chyba German, bo zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz. Zeszliśmy razem na dół gdzie zobaczyliśmy Violettę siedzącą pod choinką.
-Violu przecież dobrze wiesz, że prezenty będą po kolacji.- spojrzała na nas zawiedziona. Poszła do swojego pokoju.
-A októrej będzie kolacja?-zapytałam kładąc ręce na jego ramieniu.
- O 16.-odpowiedział kładąc mi rękę w talii.- Czyli za dwie godziny.- powiedział mi na ucho.
-To spałam do 14? Czemu mnie nie obudziłeś?
-Bo też o tej wstałem.- powiedział z zażenowaniem drapiąc się po głowie.
-To masz wybaczone.- pocałowałam go w policzek.- Idę się uszykować.-poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam przeglądać rzeczy jakie miałam i szukałam jakiś odpowiednich do okazji. Święta.
Wybrałam jakiąś sukienkę. Może i ona nie była do końca w moim stylu, ale na dzisiaj była idealna. Wyglądałam tak inaczej niż zawsze. O 15:50 zeszłam na dół. Schodząc po schodach czułam na sobie wzrok Germana. Spojrzałam na niego. Zwykły czarny garnitur i krawat w mikołaje. Uśmiechnęłam się.
-Łał ślicznie wyglądasz kochanie.- powiedział całując mnie w czoło.
-Dziękuję.- powiedziałam z rumieńcami na twarzy.
-A więc... zapraszam do stołu.- powiedział i poprowadził mnie do mojego miejsca. Usiedliśmy i czekaliśmy na resztę. Po kolacji otwieraliśmy prezenty.
Violetta dostała błękitną sukienkę na ramiączkach. Wielkiego misia, wielkie pudełko czekoladek i komplet biżuterii. German: komplet krawatów, czapkę mikołaja, bokserki i tableta. Olga: faruszek i jakąś bombonierkę serce, puszyste buty i lokówkę. Ramallo: notatnik, zielony garnitur, buty elfa i uszy do kompletu, do tego babeczki czekoladowe. Ja dostałam czerwoną sukienkę bombkę z rękawem 3/4. Naszyjnik serce i kolczyki do kompletu. Ciasteczka i.... Ostatni prezent ledwo co otworzyłam od razu go zamknęłam z rumieńcami na twarzy.
-Co tam dostałaś?-zapytała Violetta zaglądając mi przez ramię.
-Nie ważne.- odpowiedziałam speszona.
-Oj no powiedz...
-Dostałam jajka aligatora chcesz jedno?- zapytałam żartując.
-Dobra jak nie chcesz to nie mów.- powiedziała zrezygnowana. Najprawdopodobniej ten prezent został zakupiony przez Germana. Koszula nocna. Któtkaaaaa koszula nocna. I co ja mam niby z nią zrobić? Włożyłam ją do szafy a resztę rzeczy położyłam na stole w swoim pokoju. Położyłam się na łóżku. Zasnęłam.
I to na tyle. Rozdział trochę bez sensu, ale nie miałam pomysłu. Nóg nie połamałam, ale strasznie bolą, a raczej bolały, bo już nie jest tak źle. Komentujcie :*
//Angeles