piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 10

No więc tak...Od teraz jestem dziewczyną...Jak to dziwnie brzmi....Germana Castillo. To jest coś o czym marzyłam już od roku, być tak blisko niego i nie bać się o to co będzie w przyszłości tylko żyć chwilą. Dzisiaj w nocy przespałam może tylko z dwie godzinki, ale jestem wypoczęta jak nigdy. Wyszłam z łóżka i podeszłam do szafy. Nałożyłam białe rurki i miętową koszulkę na ramiączkach z brązowym paskiem. Włosy związałam w "koński ogon" i wyszłam z pokoju kierując się na śniadanie. Co mnie zdziwiło nikogo jeszcze nie było. Spojrzałam na zegarek. Dopiero 6? Myślałam, że jest później. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Olgę szykującą śniadanie. Zaproponowałam jej pomoc i tak naszymi wspólnymi siłami wszystko było gotowe na 7. Poszłam obudzić najpierw Violettę, a potem zostało mi jeszcze obudzić Germana. Weszłam po cichu do jego pokoju. Oooo jak on słodko spał... Jaka szkoda, że muszę go obudzić.
-Psssss....German....Wstawaj...-potrząsałam nim, ale to nic nie dawało. Jaki on miał twardy sen. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł i postanowiłam z niego skorzystać. Wskoczyłam na łóżko. Ten od razu obudził się. Rozglądał się dookoła zdezorientowany.
-C-co się dzieje?-zapytał
-Wstawaj śpiochu, bo śniadanie Ci ucieknie.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Która godzina?
-7:20...Dalej wstawaj.-zaczęłam go ściągać z łóżka, ale na nic to się nie zdało, bo German przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
-No i od razu chce się żyć, a co dopiero wstawać... Trzeba było zrobić tak na samym początku.- powiedział kiedy się od siebie "odkleiliśmy".
-Dobra,dobra na następny raz będę o tym pamiętać... A teraz przebieraj się.
-Oj no dobrze mamusiu...
-Jakiego mam grzecznego synka... To ja czekam na dole. -powiedziałam wychodząc z jego pokoju. German zjawił się pod koniec śniadania, koszulę miał źle zapiętą i spodnie na drugą stronę. Spojrzałam na niego z politowaniem.
-Dobra jak mówiłam o tym synku to myślałam, że ma więcej niż cztery latka i potrafi się sam ubrać- powiedziałam.- Marsz z powrotem na górę.- zarządziłam.
-Ale śniadanie....
-Zamknięte w klatce i Ci nie ucieknie...- chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam z powrotem do pokoju. Całe to zdarzenie oglądała roześmiana Violetta.. No to teraz bez przesłuchania na pewno się nie obędzie.- To zostawiam Cię tutaj. Doprowadź się do porządku i wracaj.
-Dopiero parę godzin z nią jestem, a już się rządzi.-mruknął pod nosem wchodząc do pokoju.
-Ja Cię do niczego nie zmuszałam.- krzyknęłam przez drzwi i zeszłam z powrotem do salonu.
-Angieeeee....
-Violuuuu...
-Bo ja mam takie małe pytanko....
-Jakie? Czy jesteśmy razem?
-Eeeee... No właśnie o to mi chodziło....
-Tak jesteśmy...
-Iiiiii... Nareszcie...- przytuliła się do mnie. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech... Nie ma to jak mieć szaloną siostrzenicę.
-Violuu, zaraz mnie udusisz.. - powiedziałam śmiejąc się.
-Przepraszam, ale jestem taka szczęśliwa.
-Ech Violu, Violu...Co ja z Tobą mam...-powiedziałam zakładając jej włosy za ucho.
-Hmmm.... brak prywatności?... Ja muszę już iść... Paaaaa...
-Violu, poczekaj... Jaki brak prywatności? Co to miało znaczyć?
-Nic, nic...- powiedziała i wyszła z domu. Tak więc, albo grzebie w moich rzeczach, albo... nie wiem co jeszcze. Przed nią to chyba nigdy nic nie ukryje.
-O czym tak myślisz?- zapytał ktoś zza moich pleców.
-O tym czy umiałeś się sam ubrać.- odpowiedziałam odwracając się. - No jak widać dałeś radę. Jak te dzieci szybko dorastają...-powiedziałam mierząc go wzrokiem.
-Aż tak bardzo śpieszy Ci się do tego, żeby być mamą, że już mnie zrobiłeś dzieckiem?- zapytał z uśmiechem.
-Co?Nie... Skąd Ci to przyszło do głowy...-szybko odpowiedziałam, a on tylko spojrzał na mnie podejrzliwie i wyszedł z salonu do kuchni. Że niby ja? Dziecko? Już? Teraz? No bez przesady.. Jeszcze nawet nie miałam jak.... z kimś zajść w ciąże, bo przecież...ja nie.... no dobra koniec tego tematu. Narzuciłam na siebie jeansową katanę, chwyciłam torebkę i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę parku. Miałam zamiar iść w moje ulubione miejce. Na ławkę, z której był doskonały widok na cały parku. Jednak była ona zajęta. Siedzieli na niej Pablo i Jackie. Byli widocznie zajęci sobą, bo nawet mnie nie zauważyli. Całowali się. Nie wiem czemu, ale poczułam pewne ukłucie w sercu. Czy byłam zazdrosna o niego? Przecież nie mogę...Jestem przecież z Germanem, a może zależy mi też na moim przyjacielu?

I jak się to dalej rozwinie? :) ... Tego jeszcze niewiem xD... Next jutrooo :D Komentujcie :P

//Angeles 

Ps.: Ten gif rozwala system :D

6 komentarzy: