Kochana
Angie,
Mimo,
że ten dzień zapowiadał
się kompletną katastrofą to dzięki Tobie był
wyjątkowy. Ten pocałunek… To było coś naprawdę magicznego. Do tej chwili
serce mi bije jak oszalałe
jak o tym pomyślę. Wiem, że pewnie teraz myślisz sobie: „ Do czego to wszystko ma prowadzić, ten cały
list”. A więc tak piszę ten list, żeby Ci powiedzieć to co już mówiłem Ci w parku. To nie w moim
stylu, tak wiem o tym dobrze, ale Ty jakoś dziwnie na mnie działasz i czasami sam nie wiem co
robię. Chciałem w tym liście zapytać się Ciebie czy była by taka możliwość, żebyś dzisiaj, albo też jutro, zależy
kiedy to odczytasz, wyszła
gdzieś ze mną na…. No można powiedzieć, że na randkę. Odpowiedź mile widziana przy śniadaniu, bo nie wiem czy mam coś szykować.
Życzę słodkich
snów.
Niech Ci się przyśnię. Dobra żartowałem
z tym, ale jak coś to nie mam nic przeciwko.
German
Ps.:
Miałem
Ci powiedzieć to samo co w parku, a więc : Kocham Cię.
-Jaki on słodki- powiedziałam sama do siebie. Kiedy skończyłam czytać na twarzy miałam szeroki uśmiech.-No to udało Ci się German. Teraz to już na pewno nie będę mogła zasnąć. Mimo, że była już 1:30 wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju kierując się do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kakao. Nastawiłam mleko i zostało mi już tylko czekanie.Tik tak tik tak. Wyłączyłam gaz i nalałam mleko do kubka. Jeszcze dwie duże łyżki kakao i wua la <niewiem jak się to pisze xD> kakao we własnej osobie. Przechodziłam właśnie przez próg kiedy wpadłam na kogoś, zachwiałam się i zawartość mojego kubka wylądowała na.. Germanie.. Spojrzałam smutnym wzrokiem na mokrą plamę na jego koszulce.
-Moje kakao...- powiedziałam robiąc smutną minkę.
-To kakao jest ważniejsze ode mnie?- zapytał próbując wysuszyć plamę ręcznikiem.
-No... nie, ale miałam na nie ochotę. A tak właściwie co tu robisz o tak późnej porze?
-Nie mogłem spać i jeszcze usłyszałem jakiś hałas więc przyszedłem sprawdzić..... A Ty czasem już nie spałaś?- zapytał przyglądają mi się ze zdziwieniem.
-Jak widzisz...Właśnie to kakao miało mi pomóc zasnąć, ale cóż... pomęczę się..
-Jeśli nie możesz spać to jako rekompensatę za to, że Twoje kakao jest teraz na mojej koszulce, a nie w kubku, zapraszam do mnie. Mogę poleżeć z Tobą i popatrzeć się w sufit.- zaproponował z nadzieją.
-Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Wiesz stanowczo za długo się zastanawiasz.- powiedział wyjął kubek z moich rąk, położył go na blacie, a potem wziął mnie na ręce.
-Co Ty wyprawiasz?- syknęłam mu do ucha, próbując się wydostać.
-Niosę Cię do sypialni- powiedział z szerokim uśmiechem. Kiedy minęliśmy mój pokój znowu się odezwałam.
-Ale do jakiej sypialni?- zapytałam niepewnie.
-Mojej.
-Co?- na to już nic nie odpowiedział tylko otworzył drzwi i położył mnie u siebie na łóżku, a on znalazł się obok. Pokój ten był urządzony nawet przyjemnie. Ciemno niebieskie ściany i biały sufit. Meble były biało-czarne, a naprzeciwko łóżka stał wielki telewizor. Miał też wyjście na balkon. Spojrzałam na niego dziwnie.
-Czyli mam tu teraz być do rana?
-Jeśli chcesz.- powiedział patrząc się na mnie.
-Ech lepsze to niż siedzieć samemu... To co będziemy robić?- zapytałam po chwili ciszy.
-No wiesz ja mam dużo propozycji, ale nie wiem czy wszystkie by Ci się spodobały-powiedział i chociaż było ciemno zobaczyłam, że błyszczą mu się oczy.
-To może jakieś normalniejsze...?
-To możemy porozmawiać...
-Zacznij.- powiedziałam. Położyłam się na boku i patrzyłam na zarys jego sylwetki.
-Powiedz jak to z Tobą jest... Czemu zawsze kiedy Cię widzę jesteś uśmiechnięta?.... No poza momentami kiedy na mnie krzyczysz.. ale to dość nie istotny szczegół.
-Szczegóły są ważne..Czemu jestem uśmiechnięta? A czemu nie. Wolał byś widzieć mnie ciągle w złym humorze? Zazwyczaj jestem uśmiechnięta kiedy widzę, że ktoś jest szczęśliwy. Nie lubię patrzeć na to jak ktoś cierpi. Staram się iść przez życie patrząc na świat optymistycznie, ale nie zawsze się to sprawdza...- westchnęłam cicho.
-Czemu nie zawsze?
-Bo są pewne wyjątki...
-Jakie?
-Takie na przykład jak miłość.
-A czemu akurat ona.?
-Bo jest zgubna. Na przykład bardzo chciałbyś z kimś być, ale nie możesz, to już samo w sobie jest dość dołujące. Co byś zrobił w takiej sytuacji.?
-Jeżeli w tej chwili chodzi Ci o nas to w czym problem? Wiesz dobrze, że serce nie sługa, jak już się kogoś naprawdę pokocha trudno jest się z tego wyleczyć. Czasami nie rozumiem tego, że starasz się ode mnie uciekać.
-To nie tak - powiedziałam cicho.
-A jak?
-Bo widzisz to nie jest takie proste. Ja się boję.
-Czego?- zapytał unosząc mój podbródek.
-Tego, że to się nie uda i co wtedy? Byłbyś w stanie znosić moje towarzystwo nawet wtedy jakbyśmy się pokłócili tak na poważnie? Nadal mogłabym widywać moją siostrzenicę?
-Angie.. Już nigdy nie popełnię tego błędu i nie będę odsuwał mojej córki od jej rodziny. Wiem, że to było niewłaściwe, ale ja sam nie chciałem wracać do przeszłości i nie chciałem, żeby Violetta cierpiała.
-Rozumiem Cię chciałeś spróbować ułożyć sobie życie od nowa...
-I nadal chcę i... mogłabyś mi w tym pomóc?
-Co masz na myśli?
-Zgodzisz się zostać moją dziewczyną?-zapytał, a mnie po raz kolejny zamurowało.
-No wiesz ja mam dużo propozycji, ale nie wiem czy wszystkie by Ci się spodobały-powiedział i chociaż było ciemno zobaczyłam, że błyszczą mu się oczy.
-To może jakieś normalniejsze...?
-To możemy porozmawiać...
-Zacznij.- powiedziałam. Położyłam się na boku i patrzyłam na zarys jego sylwetki.
-Powiedz jak to z Tobą jest... Czemu zawsze kiedy Cię widzę jesteś uśmiechnięta?.... No poza momentami kiedy na mnie krzyczysz.. ale to dość nie istotny szczegół.
-Szczegóły są ważne..Czemu jestem uśmiechnięta? A czemu nie. Wolał byś widzieć mnie ciągle w złym humorze? Zazwyczaj jestem uśmiechnięta kiedy widzę, że ktoś jest szczęśliwy. Nie lubię patrzeć na to jak ktoś cierpi. Staram się iść przez życie patrząc na świat optymistycznie, ale nie zawsze się to sprawdza...- westchnęłam cicho.
-Czemu nie zawsze?
-Bo są pewne wyjątki...
-Jakie?
-Takie na przykład jak miłość.
-A czemu akurat ona.?
-Bo jest zgubna. Na przykład bardzo chciałbyś z kimś być, ale nie możesz, to już samo w sobie jest dość dołujące. Co byś zrobił w takiej sytuacji.?
-Jeżeli w tej chwili chodzi Ci o nas to w czym problem? Wiesz dobrze, że serce nie sługa, jak już się kogoś naprawdę pokocha trudno jest się z tego wyleczyć. Czasami nie rozumiem tego, że starasz się ode mnie uciekać.
-To nie tak - powiedziałam cicho.
-A jak?
-Bo widzisz to nie jest takie proste. Ja się boję.
-Czego?- zapytał unosząc mój podbródek.
-Tego, że to się nie uda i co wtedy? Byłbyś w stanie znosić moje towarzystwo nawet wtedy jakbyśmy się pokłócili tak na poważnie? Nadal mogłabym widywać moją siostrzenicę?
-Angie.. Już nigdy nie popełnię tego błędu i nie będę odsuwał mojej córki od jej rodziny. Wiem, że to było niewłaściwe, ale ja sam nie chciałem wracać do przeszłości i nie chciałem, żeby Violetta cierpiała.
-Rozumiem Cię chciałeś spróbować ułożyć sobie życie od nowa...
-I nadal chcę i... mogłabyś mi w tym pomóc?
-Co masz na myśli?
-Zgodzisz się zostać moją dziewczyną?-zapytał, a mnie po raz kolejny zamurowało.
Niech się zgodzi, niech się zgodzi, niech się zgodzi :D proszę proszę ;* to by było takie słodkie *-* rozdział genialny czekam na next.
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next
OdpowiedzUsuńOmg, jak się nie zgodzi to nie wiem co ci zrobie XD
OdpowiedzUsuń